Na niewłaściwe zachowanie pracownika warto reagować od razu. Jeśli było widoczne dla innych osób, zadbaj o swój autorytet przełożonego i od razu zasygnalizuj, że nie akceptujesz takich reakcji i planujesz wyjaśnić sytuację. Nie wdawaj się w kłótnię poprzez np. tłumaczenie czegoś pracownikowi, usprawiedliwianie swojego
Tłumaczenia w kontekście hasła "mnie za plecami" z polskiego na angielski od Reverso Context: Rozmawiali o mnie za plecami, spiskowali. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Kiedy ktoś przychodzi z Tobą ‘pogadać’ kiedy ma jakąś sprawę. Nawet jeśli za przeproszeniem wchodzi Ci w tyłek i okazuje fałszywe zainteresowanie, bądź o zgrozo stara się mówić źle o ludziach, którzy Cię zranili by się Tobie przypodobać, tylko po to, byś mu pomógł. Jakkolwiek błaha sprawa by była.
Na szczęście zawsze będzie ktoś, kto nigdy nie odwróci się od ciebie plecami, a przynajmniej tak powinno być: sam. Kiedy czekasz, aż ktoś cię usłyszy, wyglądasz i troszczysz się, zapominasz, że w tobie masz cały dobro i całą pomoc, której potrzebujesz, aby być szczęśliwym. Ale ¿co robić, gdy ktoś odwraca się plecami?
Zarówno w realu jak i w necie może unikać rozmów, o nic nie pyta, odpowiada półsłówkami np.Aha, ok, spoko. Nie wykazuje zainteresowania tematem. W realnym świecie może też unikać spotkań, udawać, że Cię nie widzi itp. Zobacz 6 odpowiedzi na pytanie: Po czym poznać, że koleżanka ma Cię w nosie lub nie przepada za Tobą?
Mężczyźni i kobiety spod tych znaków zodiaku mają tendencję do okłamywania swoich bliskich. Jeśli nie podoba im się ich zachowanie, rzadko mówią o tym wprost lub są otwarci na dyskusję. Najczęściej wypowiadają swoją negatywną opinię za czyimiś plecami.
aLhuh8.
Odpowiedzi Raulo odpowiedział(a) o 18:55 " Też was kocham, robaczki. " blocked odpowiedział(a) o 18:56 Podchodzę i zaczynam nakurwiać słowami . :D podchodze pytam czy ma problem potem mu i sie ciesze:) Udaję się na " rozmowę" z tą osobą. I Delikatnie jej mówię, ze nie życzę sobie takiego gadania. Pytam się czy dawno w ryja nie dostała...;p Jestem bardzo wrażliwa i naj chętniej mam już wszystkiego dość! A jak tu się czuć albo reagować?.Robi mi się przykro i tylko Tą osobę dlaczego mi to zrobiła i kontaktu z będę kolegować się z kimś takim - w końcu skończą jej sie news'y na mój inni zapomną.. - zapewne gadając o kimś innym.~~ blocked odpowiedział(a) o 18:57 Nie ładnie tak kogoś tak obgadywać. Mówię to z ironią w głosie. blocked odpowiedział(a) o 18:59 "Też Cię kocham, a teraz wiem co robić" i uśmiecham się szyderczo lub uciekam[LINK] z liścia kolesiowi, a jeśli to dziewczyna to szarpie za włosy i mówie żeby to się więcej nie powtórzyło, bo nie ręcze za siebie. (tekst idzie też do chlopa) :P niech zna swoje miejsce! blocked odpowiedział(a) o 21:31 Jeżeli to widzę, to informuję daną osobę o tym, że lubię się mścić i dręczyć ludzi, pocisnę jakiś mądrzejszy tekst lub ją zwyzywam (ale w umiarkowany sposób). Od razu zamyka na jednego delikwenta wylałam cały sok porzeczkowy. I to chyba był najskuteczniejszy sposób. Unika mnie jak ognia. ^^ Uważasz, że ktoś się myli? lub
Hej Kolejny fragment mojej książki. Jest to przedostatni fragment, który rozwija dalszy wątek. Zanim jednak przeczytasz ten fragment, zapoznaj się dla lepszego zrozumienia metafor jakie zastosowałem z poprzednimi fragmentami: pierwszy fragment: Prawo Wzajemności-Chodź opowiem Ci historie, które nauczyły mnie jak: ŻYĆ, POSTĘPOWAĆ Z KOBIETAMI I TRAKTOWAĆ INNYCH LUDZI! FRAGMENT KSIĄŻKI Drugi fragment: Trzeci fragment: Chodź opowiem Ci historie, które nauczyły mnie jak żyć-III Fragment mojej książki dotyczący Imprez oraz Reputacji -Tyab, a możesz to jeszcze mi raz powtórzyć? Oczywiście, że mogę. To co teraz Ci powiem wklep sobie mocno do głowy, bo od tego będzie zależała Twoja reputacja. To jak dasz się poznać na imprezach przy alkoholu, będzie miało wpływ na prawo wzajemności w przyszłości: Bądź niedostępny: Pierwszym poważnym błędem, była moja zbytnia dostępność. Nie bądź jak agentura zbytnio towarzyski, bądź bliski dla bliskich1. Ja byłem bliski dla bliskich i bliski dla wszystkich. Zresztą, problem nie polegał na tym, że ja byłem bliski dla bliskich, ale na tym, że dla tych bliskich byłem, wciąż bardziej obcy2. Nie było między nami prawa wzajemności. Zobacz jak to dla mnie się skończyło. Można było mnie wywołać z domu, dosłownie jednym telefonem. Jeden telefon wystarczył, abym rzucał wszystko i leciał w umówione miejsce spotkania. Nierzadko bywało tak, że kiedy zostałem wywołany, musiałem stać i czekać ze 20 minut, aż osoba, która mnie wywołała raczyła przyjść. Czasem wystarczyło tylko lekko mnie przycisnąć jak marudziłem, bym zmienił swoje plany i pognał na jakieś chujowe gej party galopem, po którym tylko liczyłem straty: finansowe, zdrowotne oraz moralne. Na hasło impreza, rzucałem wszystko i biegłem jak po życie. Zresztą nie chodziło tylko o same imprezy, ale ogólnie byłem za bardzo dostępny dla wszystkich, niestety bez wzajemności, o czym jeszcze zdążymy sobie porozmawiać. Nie szanowałem swojego czasu, a tym samym nie szanowałem siebie. Skoro nie szanowałem siebie, to dlaczego inni mieli by mnie szanować? Dlaczego inni mieli by szanować mój czas? Skoro ja go nie szanowałem, to po co oni mieli to robić? Jeszcze raz tylko Ci przypomnę, że ludzie traktują Ciebie tak jak sobie na to pozwolisz. Oni tacy są jakim pozwolisz im być. Takie osoby jak ja wtedy zaprasza się wszędzie w ostatniej kolejności, bo i tak wiadomo, że przyjdą. Moja zbytnia dostępność wynikała z faktu, iż nie miałem innego, ciekawszego życia. Moje życie kręciło się wokół tylko jednego towarzystwa oraz imprez z nimi. Nie miałem pasji, nie miałem dziewczyny, hobby, pracy, zajęcia. Nie miałem również wielu możliwości na zorganizowanie sobie samemu czasu. Inni mieli samochody, więc mogli sobie gdzieś pojechać, ja nie miałem, więc jedynie co mogłem zrobić to pojeździć na rowerze, co by było bardzo dobrym pomysłem, gdybym miał wtedy inne myślenie3. Inni mieli pracę, a co za tym idzie pieniądze, więc mogli pozwolić sobie gdzieś pojechać i pozwiedzać, a ja? Byłem uzależniony od każdego dookoła poprzez swoje życie jakie prowadziłem. A skoro tak, to w taki sposób pożytkowałem czas. Ktoś organizował imprezę, więc na nią przeważnie byłem zapraszany jako ostatni, lecz pojawiałem się jako pierwszy. Jak nikt nic nie organizował i była cisza, to zamiast sobie samemu coś zorganizować lub coś innym zaproponować, to wypisywałem po ludziach, pytając się o ich Weekendowe plany, ponieważ ja ich nigdy sam nie miałem. Wyglądało to tak jakbym żebrał o możliwość spędzenia z nimi kilku godzin przy wódce, żeby nie nudzić się w Sobotę. Ich plany stawały się moimi planami, a skoro tak to byłem od nich uzależniony. Żyłem bez swoich własnych planów, celów, marzeń. Tak wyglądało kiedyś moje życie, więc gdzie tu było jeszcze miejsce na szacunek? Gdzie tu miejsce na prawo wzajemności? Sam sobie odpowiedz na to pytanie. Wiesz co było konsekwencją mojego takiego zachowania? Co było konsekwencją braku niedostępności z mojej strony? Zacząłem dawać się lepiej poznawać. Możesz spytać co w tym złego? Otóż, zacząłem pokazywać tym ludziom swoje słabości, przy małej pomocy alkoholu. Im dłużej i częściej przebywałem w danym towarzystwie, tym ludzie z niego dowiadywali się o mnie rzeczy, które powinny być głęboko ukryte. Im dłużej i częściej się widzieliśmy, tym pokazywałem im się w przysłowiowej derce4. Inne zdanie będziesz miał o osobie, z którą spędzisz Weekend raz na miesiąc, a jeszcze inne byś miał, gdybyś z tą samą osobą imprezował tydzień w tydzień. Lepiej poznasz osobę, z którą bardzo często przebywasz, tak samo taka osoba również lepiej pozna Ciebie. Lepiej, niekoniecznie dobrze, gdyż może stracić przez to szacunek do Twojej osoby. Może Cię ktoś lubić, ale niekoniecznie będzie szanować, a co oznacza, że kiedy będziesz w potrzebie, to nie pomoże Ci i nie będzie między wami prawa wzajemności. Wszystko będzie zależało co i komu pokazujesz, a na przestrzeni lat takich sytuacji może się nazbierać bardzo dużo. W naszej paczce było może z 10 osób. Dodać naszych innych znajomych i ich znajomych, to wychodziło z 30. Na ileś imprez organizowanych wspólnie, ja zaliczyłem dosłownie wszystkie. Często na imprezach mieszało się towarzystwo. Raz ten nie mógł, ale był tamten i jego znajomi. Raz tamtego nie było, ale był ten z kolegami, a Tyab? Tyab był kurwa zawsze i wszędzie. Im częściej byłem dostępny, tym po prostu zacząłem dawać się poznawać ze strony, którą powinienem był trzymać głęboko w ukryciu. Każdy ma jakieś tam słabości, a im częściej wystawiasz je na światło dzienne, tym sam wrzucasz się w szufladkę, w którą nie powinieneś. Im częściej byłem dostępny dla tych ludzi, tym dawałem się poznać w różnych sytuacjach, które burzyły mój wizerunek. Im częściej pokazywałem się przy alkoholu, tym szybciej popełniałem błędy. Popełniałem błędy, bo się zapominałem. Zamiast trzymać fason, to włączał mi się tryb odpierdalania jaj. Tu coś do kogoś krzyknąłem, tam coś zrobiłem śmiesznego5 i tak z biegiem czasu nazbierało się takich sytuacji tuzin. W pewnym momencie przekroczona została pewna linia i już moi znajomi parzyli na mnie zupełnie inaczej. Niby z uśmiechem, lecz bez jak kiedyś było? Kiedyś było wszystko dobrze. Jak poznałem Tomka to on się do mnie zwracał w normalny sposób, a po pewnym czasie wszystko się pozmieniało i za każdym razem czuć było w jego głosie pewną ironię, jak się do mnie zwracał. Wszystko przyszło z czasem. Im częściej się widywaliśmy, tym więcej zacząłem pokazywać swoich słabości. Lubił mnie, lecz nie szanował, a co za tym szło, nie było między nami prawa wzajemności, o czym wielokrotnie się przekonywałem na własnej skórze. Spójrz na Artura. Spójrz na jego zachowanie. Na ileś lat znajomości z Tomkiem, imprezował z nim zaledwie tylko kilka razy, a te imprezy Tomek wspomina jakby bausował z samą Paris Hilton w bikini na basenie, gdzieś w Las Vegas. O to chodzi. Czy kiedykolwiek miałeś tak, że znasz kogoś niby dobrze, a tak naprawdę bardzo rzadko zdarza Ci się z nim imprezować? Masz tak, że z kimś się bardzo długo znasz, a mimo to nigdy nie piłeś z nim wódki6? Niby się znacie, niby trzymacie razem, ale wszystkie Sylwestry i inne imprezy spędzacie oddzielnie. Zastanawiałeś się może czemu tak się dzieje? Tomek bardzo rzadko imprezował z Arturem, a jak już doszło do imprezy, to jak o nich opowiadał, to tak jakby miał mokre sny. Artur miał na tyle dużo znajomych, że miał wybór co do imprez. Mając wybór co do imprez, pojawił się raz tu, raz tam. Nie pojawiał się na każdej imprezie. Również nie pojawiał się też ciągle z tymi samymi ludźmi i w tym samym miejscu. Pojawiał się na imprezie, robił dobre wrażenie, został dobrze zapamiętany, zdobył zaufanie, szacunek i potem znikał. On nawet nie dawał ludziom się bardzo dokładnie poznać. Był bliski dla bliskich, ale nie za bliski7. Mnie było można z łatwością, jednym telefonem, pośród nocy, wyciągnąć na byle jaką osiedlową popijawę w jakiś krzakach. Nawet jak spałem, nawet jak robiłem rzeczy ważne dla mnie, to było nieistotne. Rzucałem wszystko i biegłem na byle jakie chlanie, gdzieś za garażami, bo przecież kolega, który obgaduje mnie za plecami raczył mnie zaprosić na “imprezę”. Jak myślisz czy Artura byś tak wyciągnął? Śmiem twierdzić, że raczej byś się dwa razy zastanowił, gdyż by Cię zwyczajnie opierdolił za to, że przerywasz mu sen. Zanim wyjdziesz na jakąkolwiek imprezę zadaj sobie następujące pytania: -Kto będzie na tej imprezie i czy ludzie będący na niej, będą dla Twojego wizerunku, niczym Ferrari czy może jak wóz z gnojem? -Ile osób będzie? Czy będzie to impreza kameralna? Czy może zbieranina na pół miasta? -Jak Ci ludzie Cię traktują? Jak się do Ciebie obnoszą? Jak osatnim razem wyglądała impreza z tymi ludźmi? -Czy można z nimi napykać sobie jakiś problemów? Jak się zachowują po alkoholu? Czy są agresywni? Czy jak to jest zbieranina na pół miasta, to jakie mogą być problemy z gośćmi? -Kiedy ostatni raz piliście? Czy to może już 10 impreza pod rząd w tym miesiącu z tymi samymi osobami i w tym samym miejscu? -Jakie wartości Ci ludzie wnoszą do Twojego życia? Jakie mają możliwości? -Czy kogoś nowego i wartościowego możesz poznać? Czy możesz nawiązać nowe, wartościowe i ciekawe znajomości, które w przyszłości mogą zaowocować współpracą czy jakąś pomocą? -Gdzie ta impreza będzie? Czy w eleganckim Pub-e? Czy gdzieś pośród garaży, bloków i klatek schodowych8? Jak odpowiedziałeś sobie na te pytania, to zastanów się co Ty będziesz miał z tego, że zaszczycisz zbliżającą się imprezę swoją osobą? Zastanów się czy warto oraz jak długo na niej zabawisz. A skoro jesteśmy już przy długości zabawy, to przejdźmy do kolejnego, równie ważnego punktu. Długość imprezowania Kontynuacja powyższej myśli, którą można podpiąć pod powyższy punkt związany z dostępnością. Kolejnym moim błędem była długość spędzanego czasu na imprezach. Przeważnie bawiłem się na każdej imprezie od jej rozpoczęcia, aż po jej zakończenie. Możesz spytać mnie co w tym złego? Teoretycznie nic, ale praktycznie przez ten czas wiele się działo. Tak przez ten czas zdążyło zdarzyć się wiele nieprzyjemnego, co wpływało na mój wizerunek. Spójrz jeszcze raz na mnie i na Artura ze wcześniejszej opowieści. Ja siedziałem na imprezie praktycznie od samego początku do samiutkiego końca, a Artur przyszedł ostatni i wyszedł pierwszy. Ja zdążyłem się najebać do nieprzytomności i zrobić z siebie pajaca, a on zostawić po sobie niedosyt. Przyszedł, pokazał się, wypił, pogadał, poklepał się po plecach, nawiązał nowe kontakty i się zawinął, umacniając swój pozytywny wizerunek w oczach innych ludzi na tej imprezie. Gdyby tak jak ja, pacierza oraz wódki nie odmawiał, a przy tym na każdej imprezie był od początku jej trwania do końca, to kto wie czy za sprawą alkoholu nie pokazałby swojego drugiego oblicza? Jednak Artur pokazywał odpowiednim osobom tylko to co sam chciał, aby zobaczyli-czyli konkretnego I poważnego gościa, któremu każdy nadskakuje9. Wiesz jak zachowują się najlepsze laski na imprezach? Wiesz takie, które mają bardzo duże powodzenie wśród mężczyzn? Jak już pojawiają się na imprezach, to przychodzą ostatnie, a wychodzą przeważnie pierwsze. Podobnie jak Artur, który u kobiet miał bardzo duże powodzenie. Bardzo rzadko się zdarza, że naprawdę atrakcyjna kobieta, która jest pożądana wśród mężczyzn, bywała na imprezach do samiutkiego końca ich trwania10. Przeważnie przychodzą na jedną imprezę, pokażą się, pogadają i znikają. Mam koleżankę. Proca w drut. Ona w każdy Weekend ma zaproszenia na różnego rodzaju: przyjęcia, gale, wesela, urodziny, domówki, bankiety, dyskoteki. Tak!! Taką ma wartość społeczną. Każdy chce ją gdzieś zabrać, zaprosić. Każdy chce, aby zaszczyciła ich swoją obecnością na imprezie11. Kiedy zbliżał się Sylwester to jak myślisz? Ile miała zaproszeń? Dokładnie to nie wiem, ale wiem, że im bliżej było do Sylwestra, tym jej się plany zmieniały co 15 minut. Zaczęło się od Zakopanego i Sylwestra ze Sławomirem, a skończyło w Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich. Jak myślisz czy ona pojawia się na każdej imprezie, na którą zostanie zaproszona? Jak myślisz czy ona na każdej imprezie najebana wala się gdzieś po ziemi? Jak myślisz czy co impreza rzyga jak kot? Oczywiście, że nie. Pojawia się tam gdzie jej się to w pewnym sensie opłaca. Posiedzi chwile, pogada, wypija drinka i się zawija na następną imprezę. Tam podobnie robi. Posiedzi, pogada, nawiąże nowe znajomości, pokaże to co chce pokazać, wypije kolejnego drinka i zawija się do domu. Ona nie imprezuje, ale nawiązuje nowe znajomości. Można powiedzieć, że to jest forma jej promocji. To taki trendsetting w jej wykonaniu. Nigdy nie widziałem jej pijanej. Zawsze trzyma fason. Robi to ze względu na swoją reputację. Nie zobaczysz jej nigdy zataczającej się na ulicy. Nie zobaczysz jej z niewyraźną miną na imprezie. Nie zobaczysz nawet zdjęć z nią, na których ma pijaną minę, pomimo iż ma ponad folowersów na Instagramie. Jak chce się zresetować, to spotyka się w gronie kilku zaufanych osób i się resetuje, a nie robi tego na imprezie na oczach kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu osób12. Ona ma imprez do wyboru do koloru, ze względu na swoją społeczną wartość, którą w głównej mierze zawdzięcza swojej urodzie. Jednak zachowanie musi isć w parze z urodą, więc również trzyma fason13. Skoro tak robią atrakcyjne kobiety to i Ty również tak rób. Stosuj zasadę niedostępności. Selekcjonuj sobie imprezy na podstawie pytań, na które kazałem Ci odpowiedzieć. Sam musisz wiedzieć na jakich imprezach powinieneś się pokazywac, a jakie omijać szerokim łukiem. Sam również musisz wiedzieć, ile czasu spędzisz na tych imprezach. Wszystko zależy od: klimatu, ludzi oraz sytuacji, jakie mogą mieć miejsce. Im dłużej przebywasz na imprezie, tym możesz wypić więcej alkoholu, a to oznacza, że zaczniesz zdejmować swój “garnitur” i nakładać “derkę” w oczach innych imprezowiczów. Zaczniesz pokazywać to czego nie powinieneś osobom na imprezie, a to będzie miało wpływ Twoją reputację, jeśli pod wpływem alkoholu zrobisz coś co jest społecznie uznawane za głupie lub uznawane jest za głupie akurat w tej grupie osób. Im dłużej przebywasz na imprezie, tym ktoś inny może wypić za dużo alkoholu, a przez to możesz zostać w manewrowany w nieciekawą sytuację, która rykoszetem uderzy w Twoją reputację. Ta sytuacja będzie dla Ciebie niczym wóz z gnojem, a nie Ferrari. Wszystko zależy od ludzi, z którymi imprezujesz. Wcześniej wspominałem Ci o sytuacji, w której opuściłem imprezę, na której doszło do bójki z tragicznym finałem. Gdybym został jeszcze kilka godzin dłużej, to kto wie jakby to się dla mnie skończyło. Teraz można tylko gdybać, ale jak sam widzisz, to było dla mnie wielkie szczęście w nieszczęściu, a wszystko dzięki temu, że intuicyjnie wcześniej opuściłem ogniska. Im dłużej przebywasz na imprezie, tym mogą pojawić się różne nieprzyjemne sytuacje, więc musisz trzymać rękę na pulsie i być przytomnym do tego stopnia, aby spierdolić zanim zacznie się dziać coś, co może przyprawić Ci kłopotów lub mieć naganny wpływ na Twoją reputację. W tym wszystkim chodzi mi głównie o to, abyś szanował swój czas. Życie jest, za krótkie by marnować swój cenny czas na chujowe imprezki i picie ciepłej wódki z jakimiś frajerami, gdzieś po krzakach. Jeśli widzisz, że impreza przypomina gej party, na której jest dużo facetów i jeszcze więcej wódki, to wiedz, że za kilka godzin będzie tutaj niezły rozpierdol. Zaraz ktoś coś powie za dużo. Zaraz ktoś coś sobie przypomni z przed kilku lat. Ktoś coś źle coś usłyszy i się zacznie ostra jazda bez trzymanki, w którą możesz zostać wplątany. Tak zazwyczaj jest niezależnie od towarzystwa. Zawsze gdzieś się znajdzie jakiś baran, nawet wśród lekarzy czy prawników. Szkoda więc na to wszystko swojego cennego czasu. Zresztą jak wyglądają imprezy kiedy wszyscy są pijani jak bąki? Właśnie tak. Kiedy nagle zaczyna być za dużo alkoholu, a za mało powietrza, to znak, że powinieneś zabierać swoją dupę na chatę. Kogo miałeś poznać, to poznałeś. Z kim miałeś wypić, to już wypiłeś. O czym miałeś pogadać, to pogadałeś. Kiedy robi się za dużo alkoholu, to ludziom zaczyna odpierdalać. Rozmowy stają się mało konkretne, a niekiedy wręcz agresywne. Gadka jest jak z chujem o kwiatkach. Ty mówisz jedno, a ktoś Ci się wpierdala w słowa, drugi łapie za słówka, a trzeci na siłę próbuje przekonać do swoich racji. Jeszcze inny się wkurwia bo sobie coś ujebał, że się krzywo na niego spojrzałeś, czy nie podałeś ręki jak wchodziłeś. Zaczynają się sprzeczki słowne o takie głupoty, które mogą mieć różny swój finał, a skoro tak, to po chuj siedzieć i chlać do rana, a potem budzić się z bolącym łbem, moralniakiem czy jakimiś nowymi problemami? Zastanów się czy warto, bo to kiedy opuścisz imprezę również ma wielkie znaczenie, jeśli chodzi o Twoją reputację. Dodatkowo będąc cały czas takim dostępnym imprezowiczem, który wódki każdemu nie odmawia, wrzucasz się sam w szpony melanżu. Ludzi będzie łączyła z Tobą tylko i wyłącznie impreza. Nic więcej. Niestety takie znajomości bywają bardzo kruchą instytucją, w której nie ma racji bytu prawo wzajemności, a skoro tak to uważam, że szkoda czasu na takie znajomości, które do niczego nie prowadzą, jak tylko do kieliszka wódki, imprezy i ewentualnych problemów z tym związanych. Naprawdę szanuj swój czas, bo jest to jedyna wartość, którą nie da się odrobić. Stracone pieniądze możesz odrobić, ale straconego czasu na jakieś chujowe imprezki, po której liczysz tylko straty nie odzyskasz. Więc kiedy najlepiej opuszczać imprezę? -Kiedy czujesz, że za dużo wypiłeś, chociaż wiem, że to może być trudne, bo po pijaku chce się więcej i więcej. -Kiedy najładniejsze kobiety zaczynają opuszczać imprezę oraz osoby, które są powszechnie szanowane i uznawane w danej grupie. -Kiedy zaczyna się robić “gorąco”. -Kiedy inni za dużo wypili, a Ty nie masz z kim już normalnie pogadać, bo każdy pierdoli jakieś głupoty. -Kiedy organizator imprezy mówi Ci, że impreza jest w pałacu. Będzie w chuj wiary. Sto nagich modelek, tańczące karły i tygrysy w złotych klatkach, a okazuje się, że jesteś: Ty, on, Zbyszek, Rysiek oraz paczka Laysów. Jeśli czujesz nudę i rozczarowanie, to nie siedź, byle tylko siedzieć do rana i najebać się jak szpak, tylko wcześniej opuść towarzystwo. Bądź też egoistą. Wypity alkohol Im dłużej przebywasz na imprezie, tym prawdopodobniej więcej będziesz pił. Im więcej będziesz pił, tym może się tak zdarzyć, że zaczniesz się po prostu zapominać i tym sposobem będziesz zdejmował swój “garnitur”, a zakładał “derkę” w oczach innych imprezowiczów. Kiedy opadnie imprezowy kurz oraz zejdzie z głowy kac, Ty dalej będziesz ubrany w “derkę” w ich oczach. Od tej pory ludzie zaczną inaczej Cię postrzegać, a co za tym idzie traktować. Założyć “derkę” możesz na różne sposoby, przy hucznym akompaniamencie alkoholu. Możesz przecież coś głupiego zrobić czy powiedzieć, co zacznie zabierać Ci szacunek w oczach innych osób. Moim kolejnym błędem była ilość wypitego alkoholu na imprezach. Inaczej człowiek zachowuje się kiedy wypije jeden kieliszek, a inaczej kiedy wleje w siebie całą butelkę. Ja zazwyczaj lałem w siebie bez opamiętania, miara za miarą, a potem pierdoliłem ludziom jakieś głupoty, rzygałem pod siebie i na siebie czy tarzałem po ziemi niczym świnia w chlewie. Czy Artur wlewał w siebie litry alkoholu? Oczywiście, że nie. Wypił do towarzystwa, ale trzymał fason. Ja natomiast o tym ostatnim zapominałem. Nie miałem takiego ochlania. Nie potrafiłem przystopować i piłem aż do urwania filmu. Praktycznie każda impreza kończyła się u mnie z jakimiś przygodami. Tu coś zgubiłem, tam się wyjebałem, jeszcze indziej powiedziałem coś za dużo. Wszystko przez alkohol, którego po prostu nie kontrolowałem. Słaniałem się na nogach, ledwo mówiłem, pierdoliłem jakieś bzdury wszystkim dookoła, ale twardo stałem przy stole i wznosiłem toasty za jakiś frajerów, z którymi w żaden sposób nie łączyło mnie prawo wzajemności. To właśnie pod wpływem dużych dawek alkoholu, pokazywałem ludziom to czego nie powinienem, co w późniejszym czasie miało swoje konsekwencje w prawie wzajemności, ale już poza imprezą. Wiesz co odróżnia ludzi od zwykłego plebsu? Kultura picia14. Ze wszystkim trzeba mieć umiar, a szczególnie w piciu. Tym bardziej kiedy jesteś na jakiejś imprezie, na której podwójnie powinieneś się pilnować, trzymając tym samym fason ze względu na dobro Twojej reputacji15. Musisz ustalić sobie limit alkoholu na imprezie albo najlepiej stan, którego nie możesz przekroczyć, a jak to zrobisz, to niezwłocznie zawijasz się na chatę. Jeśli zaczynasz zauważać, że osoby trzeźwe lub takie, które mało wypiły, zaczynają się od Ciebie odsuwać lub przestają z Tobą na poważnie rozmawiać, a w ich głosie słychać ironię, to znak, że prawdopodobnie jesteś już konkretnie najebany. Ty możesz nie zdawać sobie nawet z tego sprawy jak jesteś postrzegany. Tobie może wydawać się, że jesteś trzeźwiusieńki. Niestety to Tobie się tak wydaje, ale w oczach innych ludzi może być zupełnie na odwrót. Kiedy osoby zacznają Ciebie unikać lub przestają z Tobą na poważnie rozmawiać, tylko uśmiechają się głupkowato kiedy próbujesz coś zagaić, to znak, że w ich oczach właśnie za dużo wypiłeś, więc pora spierdalać do domu, aby nie narobić sobie większego przypału. Chodzi mi o to, żebyś nie wyróżniał się za bardzo pośród innych w piciu. Jeśli wszyscy są w miarę trzeźwi16, a Ciebie jako jedynego wynoszą na rękach z imprezy, to znak, że albo masz słaby łeb, więc nie powinieneś pić alkoholu albo nie pasujesz kulturą picia do danego towarzystwa, więc nie powinieneś w takim towarzystwie pić takich ilości17. Jeśli chcesz się najebać i zresetować, to wynajmij jakiś pokój w hotelu i zrób to w gronie: najbliższych, normalnych i zaufanych Ci osób, a nie na oczach całej masy ludzi. Musisz umieć trzymać fason. Jeśli nie potrafisz się kontrolować po alkoholu, to po prostu go nie pij. Sam powinieneś przeanalizować swoje poprzednie melanże i dość do wniosku czy alkohol Ci służy czy może powinieneś go odstawić? Sam powinieneś wiedzieć, ile możesz wypić i kiedy powiedzieć stop. Jeśli tego nie kontrolujesz, to być może masz już jakieś problemy z alkoholem. Mam kolegę, który nie pije wódki. Jak jest impreza to wypije tylko kilka browarków i tyle. Robi to ponieważ jak wypije wódkę, to głupieje. Kiedyś narobił sobie konkretnego wstydu, po tym jak nagi biegał po ulicy, więc od tamtej pory jest zero wódki u niego. Ja nie chce, abyś dochodził do takich wniosków na podstawie swoich błędów, tylko na podstawie moich historii, które tutaj Ci serwuje. Lepiej uczyć się na cudzych błędach, niż na swoich. Ja już przetarłem szlaki, którymi Ty jako młody człowiek, prawdopodobnie podążasz. Pod wpływem dużej ilości alkoholu robiłem często bardzo głupie rzeczy, które zabierały mi szacunek, a co za tym idzie prawo wzajemności w oczach innych osób, ale oprócz tego również kłapałem niepotrzebnie dziobem na lewo i prawo. Pod wpływem alkoholu: -Wygadałem jakąś swoją tajemnicę i potem byłem szantażowany. -Wygadałem czyjąś tajemnicę i tym samym straciłem zaufanie w oczach tej osoby. –Zwierzyłem się z czegoś niepotrzebnie. -Obiecałem coś komuś, czego potem bardzo żałowałem. -Powiedziałem coś na kogoś, a potem kiedy doszło to do tej osoby, musiałem grubo się tłumaczyć. -Powiedziałem coś nie potrzebnie za dużo, co zostało źle odebrane. –Chwaliłem się. Oprócz czynów, również i słowa wypowiadane pod wpływem alkoholu na imprezie zabierały mi szacunek. Przyjmuje się, że człowiek po alkoholu jest szczery, więc moje słowa nabierały podwójnej mocy. Jednak widzisz, problem nie polega na tym, że coś po pijaku kłapnąłem dziobem, ale na tym, że dodatkowo moje słowa zostawały jeszcze bardziej ubarwione oraz przekręcone. I tym sposobem sam na własne życzenie obdzierałem się z szat szacunku oraz prawa wzajemności. Więc przejdźmy teraz do kolejnego punktu, który ma wpływ na prawo wzajemności. Możesz coś za dużo powiedzieć. Czym się jeszcze Artur różnił ode mnie? Właśnie gadatliwością. Mało mówił, a więcej słuchał. Ja tymczasem kłapałem dziobem na lewo i prawo, chcąc zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Wszyscy tam mnie mieli w dupie, więc takim oto sposobem chciałem zwrócić na siebie uwagę. Im więcej wypiłem, tym pierdoliłem coraz większe głupoty, które z czasem zamieniały się w jeden wielki bełkot. Artur tymczasem siedział przy stole w jednym miejscu i co chwila do niego ktoś przychodził z kieliszkiem wódki, aby zamienić słowo. Wyglądało to tak jak na filmie Ojciec Chrzestny. Co chwila ktoś do niego podchodził, siadał koło niego i coś mu mówił, a ten słuchał, kiwał głową i ewentualnie podsumowywał w kilku zdaniach całą sytuację. Ja tymczasem łaziłem z wódką w te i wewte szukając kompana do wypicia. Tu się dosiadłem, za chwile tam się dosiadłem. Kręciłem się w kółko i wszędzie mnie było pełno, a przy tym zacząłem pierdolić jakieś niestworzone rzeczy, które jednocześnie same owijały mnie w tą metaforyczną “derkę”. Pamiętam jak kiedyś na jednej z imprez pod wpływem dużej ilości alko zacząłem opowiadać nowo poznanej koleżance o moim trudnym dzieciństwie. Wiesz jak to jest po alkoholu. Wypijesz za dużo i nagle bierze Cię na wzruszenia kiedy akurat masz trudne chwile w życiu. Zacząłem opowiadać jej coś, czym nie powinienem się dzielić z pierwszą lepszą osobą, którą dopiero co poznałem. Zacząłem opowiadać jej coś, co powinno być głęboko ukryte. Opowiadałem jej moje całkowicie prywatne rzeczy, które uwypuklały słabości mojego charakteru. Ona słuchała, przytakiwała, pocieszała, dawała jakieś rady, a ja myślałem, że znalazłem bratnią duszę. Opowiedziałem jej całą historię mojego chujowego życia. Im bardziej byłem pijany, tym większe tajemnice jej zdradzałem, które zaliczane były nawet do tych wstydliwych. Niestety mówiłem nieodpowiednie rzeczy, do nieodpowiedniej osoby. Tu mnie pocieszała, a potem po rozmowie ze mną zaczęła mnie wyśmiewać do naszych wspólnych znajomych. Powtórzyła im najbardziej pikantne szczegóły z mojego życia, które dodatkowo jeszcze bardziej przekręciła na moją wizerunkową niekorzyść. Ogólnie w życiu stanowczo za dużo mieliłem ozorem. Po pijaku czy na trzeźwo, potrafiłem wygadać swój największy grzech śmiertelny. Spójrz, nawet przy okazji tej nieszczęsnej imprezy, o której Ci wspomniałem na samym początku, potrafiłem na trzeźwo obniżyć sam swoją wartość, mówiąc nieodpowiednie rzeczy, nieodpowiednim osobom. Kradnąc matce 20 złotych z portfela, aby mieć na alkohol, to takim czynem mogłem zaimponować jedynie jakimś 14 latkom z patologicznych rodzin, a nie dorosłym facetom. Skoro tak, to po kiego grzyba przyznawałem się w rozmowie do takiego występku? Po kiego chuja to mówiłem? Zrobiłem jak zrobiłem, ale po co to mówiłem osobie, która utopiła by mnie w łyżce wody, jakby tylko mogła? Przez własną głupotę sam obdzierałem się z resztek szacunku i prawa wzajemności. Moja własna głupota zdzierała ze mnie “garnitur”, a nakładała na mnie “derkę”. W moim przypadku idealnie potwierdzało się powiedzenie-Czemuś biedny? Boś głupi!! Każdy w życiu ma jakieś swoje sekrety. Każdy w życiu zrobił coś głupiego. Nikt nie jest z kamienia. Każdy ma jakieś chwile słabości czy problemy, z którymi musi się zmierzyć. Są takie chwile kiedy musisz się komuś po prostu wygadać18. Są chwile kiedy problemy dnia codziennego biorą nad Tobą górę. Wtedy czujesz, że musisz z kimś porozmawiać. Zazwyczaj bierzesz butelkę czystej, dzwonisz do kumpla z prośbą o rozmowę i się spotykacie. Ty mu opowiadasz swój problem, a on słucha i ewentualnie daje wskazówki, a to wszystko się dzieje przy otoczce lejącego się alkoholu. Niby nie ma nic w tym złego, ale czy aby na pewno jest to właściwa dla Ciebie osoba do zwierzeń? Wiesz w sumie chodzi mi o to, abyś ludziom wszystkiego nie mówił jak na spowiedzi. Chodzi mi o to, abyś miał jakieś swoje tajemnice19. Jeśli masz jakieś rzeczy, słabości czy zdarzenia, które mogą uderzać w Twój wizerunek, to zachowaj je dla siebie w tajemnicy. Nie mów ich nikomu, nawet swojemu najlepszemu przyjacielowi. Dziś przyjaźń to krucha instytucja, a ja wielokrotnie przekonałem się do słuszności powiedzenia-dzisiaj wrogu, wczoraj bracie. Miałem kiedyś kolegę, którego uważałem za przyjaciela. Jak miałem jakieś słabości, problemy, to pierwsze co robiłem to dzwoniłem do niego. Jak miałem jakieś sukcesy, to najpierw go o nich informowałem, a potem dzwowniłem do swoich rodziców. Wypiliśmy razem hektolitry różnych alkoholi oraz przegadaliśmy setki godzin. Mówiłem mu wszystko. Co się u mnie dzieje w życiu, jak wyglądają moje związki. Zwierzałem mu się nawet z tych intymnych chwil z kobietami. Wiedział o mnie bardzo dużo. Znał moje słabości, moje problemy. Wiedział czym się najbardziej denerwuję oraz kogo nie lubię. Pewnego razu nasze drogi się rozeszły. Pokłóciliśmy się o jakąś głupotę. Tą głupotą była jego jebana zazdrość, nawet już sam nie pamiętam o co tak właściwie poszło. Mogę się tylko domyślać. Jak u mnie było chujowo, to było dobrze, ale jak trochę się u mnie życie poprawiło, to nagle nie mógł tego znieść, że zaczyna mi być lepiej od niego. Tak myślę, że to o to chodziło, bo jak wytłumaczyć jego zachowanie? Na światło dzienne zaczął wyrzucać wszystkie moje brudy, które mu powierzyłem w tajemnicy na przestrzeni lat. Niestety nazbierało się tego troszkę przez te kilka lat znajomości. Z niektórych rzeczy można się było śmiać, na niektóre mogłem przymknąć oko, ale tej osobie powiedziałem stanowczo za dużo, co również miało wpływ na moją pracę zawodową oraz relację z innymi znajomymi 20. Ta osoba miała wiele tzw. Przysłowiowych “haków” na mnie. Ja w odwecie, zgodnie z prawem wzajemności zacząłem szukać “haków” na niego. Jednak nie mogłem w zasadzie znaleźć nic konkretnego co by uderzyło w jego wizerunek z wzajemnością. On mi dużo mówił, ale nic rzeczowego. Zero konkretów, tylko jakieś głupoty. W tej właśnie chwili doszło do mnie, że w tej relacji to tylko ja kłapałem mordą na lewo i prawo, a on sprytnie tylko tego słuchał i ewentualnie gromadził informacje na potrzeby chwil takich jak ta. To ja mu się ze wszystkiego pucowałem, a nie on mi. To ja się pucowałem, podobnie jak pucował się ze wszystkiego mój kolega swojemu byłemu już wspólnikowi w biznesie, którego również uznawał na tamten czas za przyjaciela. Chłopaków łączyło bardzo dużo. Wspólne imprezy, wspólne wypady na dziewczyny, wspólne sekrety oraz wspólny biznes. Dzieliło ich tylko jedno. Różne podejście do pieniądza i firmy, co zaowocowało jej upadkiem. Firma upadła, więc zaczęły pojawiać się kłótnie, które z czasem przybierały na sile. Kłótnie przybierały na sile, to i chłopaki w tych ekstremalnych sytuacjach zaczęli pokazywać swoje drugie oblicze, którego wcześniej u siebie nie znali. No i wtedy się zaczęło. Były wspólnik mojego kolegi okazał się sprytniejszy. Na przestrzeni lat nazbierał dużo kompromitujących sytuacji, które pogrążyły mojego kolegę w oczach chociażby jego dziewczyny. Tak, ten osobnik rozbił im związek, przesyłając dowody zdrady pod postacią rozmów na Facebooku, w których kolega chwaląc się, przyznaje do wszystkiego. Są rzeczy, których się nie mówi nawet najbliższym. Są sytuacje, które dla dobra Twojego powinny zostać na zawsze tajemnicą. Każdy robi jakieś głupoty, których potem żałuje. Gorzej jak to zostanie w późniejszym czasie wykorzystane na Twoją niekorzyść. Nie znasz dnia, ani godzin, jak ktoś Ci może wbić nóż w plecy i będzie po temacie, cóż dzisiaj wrogu, a wczoraj bracie. Wiesz skąd to wiem? Bo z kolegą piłem wódkę, przy której mi się zwierzał, opowiadając tą całą sytuację. Niektóre rzeczy mogą wyjść po kilku latach, więc nie bądź za bardzo wylewny. Na imprezach lepiej, żebyś to Ty był osobą, do której przychodzi się, aby się wygadać czy poradzić, niż na odwrót. Taka sytuacja będzie świadczyła o Twojej dużej wartości społecznej. Jeszcze sobie na ten ten temat bardzo szczegółowo porozmawiamy, gdyż to jak ludzie się czują przy Tobie ma bardzo ważne znaczenie dla prawa wzajemności. Na chwilę obecną zapamiętaj, że jak pijesz alkohol to zamknij gębę, bo możesz coś powiedzieć za dużo, co zabierze Ci szacunek w oczach innych osób21. Raz, że Ty powiesz coś za dużo, a dwa ktoś po alkoholu może źle coś usłyszeć22. Warto mieć swoje sekrety tylko dla siebie, ale również czyjeś też. Jeśli ktoś Ci o czymś opowiada osobistym, to znak, że zdobyłeś jego zaufanie. Jak mówiłem Ci wcześniej, po alkoholu ludzie szczerze mogą powiedzieć bardzo dużo rzeczy, jednak muszą z Tobą poczuć pewną więź. Wiadomo, że po alkoholu taka więź się szybciej nawiązuje, niż na trzeźwo, lecz skoro ktoś czuje potrzebę obdarzenia Ciebie swoimi tajemnicami, to znak, że musiałeś wywołać w nim prawo wzajemności23. Skoro wywołało się prawo wzajemności, to i taka osoba również musiała Cię polubić, a skoro tak, to przy Tobie bardzo dobrze się czuje. Takim oto sposobem możesz zjednywać sobie ludzi na imprezach, kiedy tylko będziesz ich słuchał. Druga osoba stwierdzi, że fajnie jej się z Tobą rozmawia i będzie chciała więcej i więcej, a wypity alkohol będzie tylko potęgował to uczucie. To właśnie dlatego ludzie wyjaśniają sobie jakieś sprawy przy alkoholu lub jak chcą się wygadać to piją. Sam przecież wiesz, że inna jest rozmowa przy wódce, a inna na trzeźwo. Na trzeźwo nie czuje się tego czegoś24. Jeśli ktoś powierzył Ci jakąś tajemnicę, to zatrzymaj ją dla siebie. Pamiętaj, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Takim sposobem zdobywa się zaufanie ludzi. Jeśli masz zaufanie, to masz również szacunek, sympatię oraz prawo wzajemności u innych. Mi się parę razy zdarzyło wypaplać czyjąś tajemnicę. Zrobiłem to kurwa nieświadomie. Oczywiście przy małej pomocy alkoholu. Zrobiłem to nieświadomie i jednocześnie nie do tej osoby co trzeba. Tak czy siak to wszystko się wydało, że wyszło ode mnie i straciłem zaufanie. Po pewnym czasie nikt nie poruszał jakiś spraw przy mnie z obawy, że mogę to dalej powtórzyć. Mając za długi język możesz się wpierdolić w ładne gówno. Kiedyś miałem kolegę, którego w sumie na tamten czas uznawałem za przyjaciela. Mieliśmy sporo wspólnych znajomych, których poznałem przez niego. Jakoś tak się skumplowałem z nim i jego znajomymi, więc zaczęliśmy tworzyć wspólną paczkę. Razem spędzaliśmy Sylwestra, robiliśmy urodziny, imieniny, oglądaliśmy mecze, a wszystko działo się w wynajmowanym mieszkaniu mojego kolegi, w którym mieszkał z Grześkiem25. Pewnego razu Grzesiek organizował imprezę, na którą mnie zaprosił. Byli wszyscy z naszej paczki oprócz mojego kolegi, który akurat w tym właśnie dniu musiał pojechać do swojego rodzinnego domu. Chłopaki popili sobie i zaczęli obgadywać mojego kolegę, którego nazwijmy Michał. Zaczęli się śmiać z niego za jego plecami. Opowiadali jak któregoś razu przyszedł najebany i jak usnął to wysmarowali go pastą do zębów, a on na drugi dzień wstał i poleciał tak z pastą na włosach do pracy. Grzesiek się skarżył, że on dużo wody leje, że nie gasi światła, że syf robi w domu. Ja słysząc to poczułem obywatelski obowiązek doniesienia tego wszystkiego mojemu na tamten czas przyjacielowi. Czułem się dziwnie słysząc to jak ktoś go obgaduje, więc mu to wszystko powtórzyłem co nasi wspólni znajomi na niego mówią. Oczywiście kazałem mu zachować dyskrecję, której on nie zachował. Wygarnął to wszystko Grześkowi w taki sposób, że tylko debil by się nie domyślał, że to wszystko wyszło ode mnie. Grzesiek się przyznał, przytaknął, chłopaki napili się wódki, wyjaśnili sobie kilka spraw, a ja kurwa zostałem frajerem w tej grupę na wieki wieków amen. Przez mój długi język zostałem kompletnie sam. Od tamtej pory przestałem być gościem w ich domu. Przez moją lojalność ( a właściwie głupotę), względem osoby, która tak naprawdę nigdy nie dała mi namacalnych dowodów jakiejkolwiek przyjaźni26, zostałem wyrzucony z paczki. Nikt nie chciał potem nawet mi ręki podawać, co im się nie dziwie. Mój były kolega umył ręce i do dziś trzyma się z Grześkiem, a ja musiałem kolejny dostać od życia po dupie Spodobało się chcesz więcej? To kliknij na kolejny fragment, będący kontynuacją tego wątku. Chodź opowiem Ci historie, które nauczyły mnie jak żyć, wkurwiać ludzi dookoła, bez pieniędzy wódkę pić-Część V Książki Dałem do myślenia? Jeśli tak, to możesz mnie wesprzeć “małą czarną”, bo lubię brunetki :):) klikając w poniższy link: Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)
zapytał(a) o 14:19 Co czujesz gdy inni ludzie Cię obgadują za plecami ? Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 15:02 Obchodzi mnie to tyle co pies, który właśnie obsikuje trawnik sąsiada. koxxs odpowiedział(a) o 19:14 blocked odpowiedział(a) o 15:38 Skoro robią to za plecami, nie widzę tego. Więc nic nie czuję. mimiendo odpowiedział(a) o 14:22 Przychodzi mi na myśl tekst piosenki czysta brudna prawda, a konkretnie fragment:'Po pierwsze ku*wa mnie nie znasz, nie masz pojęcia, kim jestem i jaki drzemie we mnie potencjał. Mówisz o hejtach? To zapamiętaj! Że ten kto ich nie ma nigdy nie ruszy się z miejsca' blocked odpowiedział(a) o 16:48 Najpierw złość a potem... ciekawość. Od zawsze zastanawia mnie fakt co nowego mogli na mój temat wymyślić. A nóż dowiem się czegoś o czym nawet sama wcześniej nie wiedziałam :P blocked odpowiedział(a) o 14:24 Mam na takich ludzi, pozdrawiam. Cruauté. odpowiedział(a) o 00:39 SZCZERZE? PRZEJMUJĘ SIĘ TYM, WIEM GŁUPIE. Cieszę się, że się mną ktoś interesuje i że mi zazdrości. Fajnie być chlebem dla masy społecznej która żywi się plotkami Myślę, coś w stylu "s*ki", albo "OW JAKI FEJM OMG POSR*M SIĘ ZARAZ W GACIE"Wiesz takie. Magiczne chwile. Jest mi przykro i zastanawiam się, czy faktycznie coś ze mną nie tak. EKSPERTGrayson odpowiedział(a) o 15:58 Maryse1 odpowiedział(a) o 14:22 Nic mnie to nie obchodzi oni za mnie życia nie przeżyją więc po co mam się przejmować opinią innych. Mój dul prawie znika dowiadując się, że jest ktoś kto ma jeszcze nudniejsze zycie od mojego. blocked odpowiedział(a) o 15:00 Jeśli nie jest to mój przyjaciel, bądź bliska mi osoba, nie przejmuję się tym. Olewam i robię swoje. :3 maslook odpowiedział(a) o 18:15 żall mi takich ludz jak do mnie coś mają to niech mi powiedzą to prosto w oczy blocked odpowiedział(a) o 19:08 Czuje, że mi się rozrośnie jak wszystko to co ktoś o mnie powie tam wyląduje. Belief odpowiedział(a) o 06:15 Większość twierdzi, że mają to gdzieś, a i tak wiadomo, że są wściekli, smutni czy co tam jeszcze. Nie wierzę, że ktoś ma w dupie to, co inni mówią na jego temat. Taka "obojętność" jest tylko na pokaz, tak naprawdę gotują się od to co WSZYSCY - przygnębienie, złość i ciekawość. blocked odpowiedział(a) o 08:20 Mam ochotę im przywalić glanem ;d Ale szkoda glana na ich ryj :/ -,- złość ! [LINK] sprawa miłosna odpowiesz ? blocked odpowiedział(a) o 14:21 Jak pierwszy odpowiadający swój wewnętrzny śmiech. Czuję także współczucie dla tych co to robią. Żal mi ich, bo nie mają co robić :D EKSPERTDrysh odpowiedział(a) o 16:57 W ogóle nie biorę tego do głowy, bo ja i tak znam prawdę. Obgadywanie dosc często jest wynikiem zazdrości. jdksjcdk odpowiedział(a) o 18:57 nie wiem. miłe to nie jest, ale w sumie co mnie to interesuje. Mam to gdzieś. Nie interesuje mnie zdanie innych na mój temat. blocked odpowiedział(a) o 06:56 Czuje się jak gwiazda. widać że osoba która mnie obgaduje ma tak nudne życie że musi o kimś plotkować aby umilic sobie ten żywot Po prostu sie nie przejmuje znajduje nowych znajomych a z tamtymi zrywam ontakt nawet jesli chca mnie przeprosic to nigdy nie przyjmuje ;D proste.. Nabijam się z tych ludzi . -,- Jestem zla i nieodzywam sie do tej osoby poki mnie nie przeprosi :/ Ja czuję się osamotniona , jednak zawsze mam swoją przyjaciółke na , którom mogę liczyćWiesz ja na to niezwracam uwagi . ale często mówie o tej osobie różne rzeczy EKSPERTkarola2672 odpowiedział(a) o 17:09 Złość, żal, smutek, nienawiść blocked odpowiedział(a) o 09:49 Śmieję się z większość nic o mnie nie wie,a okazuje się że ma najwięcej do powiedzenia na mój resztą ja i tak się dowiem kto i co o mnie taką sąsiadkę,która ciągle na mnie coś że się tnę (ta...mazakami... -,-),że mam chłopaka,który się nade mną znęca (tak,tak już...Gdybym tylko miała chłopaka) itd. itd... Ale najdziwniejsze jest to,że ona myśli że jest taka odważna ... A w twarz mi tego NIE cóż,tak czy inaczej z takich osób powinno się śmiać,moim skromnym zdaniem. :) blocked odpowiedział(a) o 06:01 blocked odpowiedział(a) o 10:39 Mam na takich ludzi jestem wkurzona, najczęściej płaczę ze złości lub opowiadam o tym przyjaciółce by się wyładować, lub po prostu mnie to wisi bo znam tę osobę i wiem jak bardzo jest niemiła i się nie zmieni... Lycoris odpowiedział(a) o 12:36 blocked odpowiedział(a) o 17:01 ja sie zloszcze idę tam i na nich krzycze i troszke pyskuje! blocked odpowiedział(a) o 11:26 Mi zawsze się robi głupio. Rozpaczam,że mają coś do mnie. Nie umiem mieć anonim04 odpowiedział(a) o 12:58 Olewam too ... Widocznie mi czegoś cholernie zazdroszczą ... Śmiech :D Szkoda mi, że ktoś ma tak mało interesujące życie, że musi zająć się moim :) blocked odpowiedział(a) o 09:58 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
1 2014-02-11 12:31:26 Ostatnio edytowany przez (2014-02-11 12:53:23) Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Temat: Moja żona oczernia mnie za plecamiWitam dylemat. Czy to normalne i uzasadnione, że moja małżonka w sposób wyjątkowo tendencyjny obgaduje mnie w rozmowach ze swoją matką? Wciąż się żali, krytykuje, wyciąga same negatywy (choć nie ma racji), narzeka i ubarwia wszystko tendencyjnie by mój wizerunek w oczach teściowej był wyraźnie negatywny? Sama skrzętnie przemilcza swoje niedociągnięcia i złe zachowania kładąc nacisk na oczernianie mojej osoby. Czy uważacie to za prawidłowe? Czy jednak to normalne świństwo oczerniać kogoś za plecami?Mój związek, mimo, że bardzo krótki jest burzliwy i trudny, ale to opiszę następnym razem, bo mam taki mętlik w głowie, że trudno mi tutaj zwięźle wszystko opisać. Dla uściślenia: pracuję, po pracy często zajmuję się remontowymi pracami w domu, często imam się dodatkowych, zarobkowych zajęć. Żona nie pracuje, co dnia śpi do południa prawie, nie chce jej się wychodzić z domu nawet na zakupy, wciąż wszystko krytykuje i potępia. Czegokolwiek nie zrobię - zawsze jest coś nie tak. Ostatnio zbudowałem zabudowę przedpokoju. Wykorzystałem płyty meblowe ze starego segmentu, przycinałem, oklejałem. Powstała oryginalna zabudowa. funkcjonalna i ładna, z oprawionym dużym lustrem. Mało to istotne, ale potrafię robić wiele rzeczy. Do 23 w niedzielę montowałem wewnętrzne półki. Żona mnie pochwaliła jak zazwyczaj: "szkoda, że te uchwyty (małe, plastikowe podpórki półek) są brązowe". Żadnego, że fajnie, że świetny pomysł (przedpokój mamy nietypowy, wąski i nieustawny), że niczego takiego nie kupilibyśmy. Zawsze wszystko neguje i krytykuje. Efekt? Odechciewa mi się już powoli wszystkiego. Ja nigdy niczego negatywnego na temat jej poczynań nie powiedziałem. Jestem wyrozumiały i cierpliwy. Ale te cechy już są u mnie na wyczerpaniu. 2 Odpowiedź przez agnik 2014-02-11 12:52:10 agnik 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-13 Posty: 1,857 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Rozmawiałeś o tym z żoną? GG: 1464002"Nie ma takiej przeciwności, przeznaczenia, losu, które mogą zachwiać postanowieniem zdeterminowanej duszy" 3 Odpowiedź przez 2014-02-11 12:57:23 Ostatnio edytowany przez (2014-02-11 13:00:24) Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami agnik napisał/a:Rozmawiałeś o tym z żoną?Tak, bo już nie wytrzymałem. Wkurza mnie taka sytuacja, bo uważam, że jak się ma do kogoś jakieś "ale" - wypada to powiedzieć wprost, a nie obmawiać za plecami. Doprowadziła tym do sytuacji, że nie mam ochoty jeździć do teściów, bo czuję potępienie w powietrzu. Ostatnią rzeczą, ale chyba to zrobię, jest wzięcie ich na wspólną rozmowę (przy żonie) i przedstawienie im całej sytuacji, wszystkich spraw z mojego punktu widzenia. Bo jak teraz? Jestem oczerniany, zaocznie potępiany, a ja ale żona uważa, że z matką może o wszystkim rozmawiać. I nie uważa, że to zachowanie naganne - tak na mnie jej, że takie coś uważam za świństwo z jej ja mam złe podejście do problemu? Czy żona zachowuje się "po świńsku"? 4 Odpowiedź przez Nataluszek 2014-02-11 12:59:22 Ostatnio edytowany przez Nataluszek (2014-02-11 13:00:13) Nataluszek Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-26 Posty: 2,424 Wiek: 18+vat :) Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Chyba Twoja żona ma za dobrze i przyzwyczajona do tego, że robisz wszystko, nie docenia jak pisze Agnik, porozmawiaj z nią i najlepiej wyjaśnij, że nie masz obowiązku zajmować się wszystkim skoro i tak jej coś nie pasuje, to chętnie dołożysz jej obowiązków, tym samym odciążając zapomnij wspomnieć, iż to nie fair, że przedstawia Cię w złym świetle i że jest Ci z tego powodu ją psychologicznie. Na spokojnie spróbuj zadziałać na jej wyrzuty sumienia, jeśli to nie pomoże- przeciwstaw się również weźmie na siebie pewne obowiązki, a nie byczy się do południa na kanapie krytykując, że obrazek krzywo wisi... Mamy moc, by znaleźć wyjazd ze ślepej każdy szczyt dojść, tam gdzie dochodzą nieliczni. 5 Odpowiedź przez 2014-02-11 13:05:59 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Nataluszek napisał/a:Tak jak pisze Agnik, porozmawiaj z nią i najlepiej wyjaśnij, że nie masz obowiązku zajmować się wszystkim skoro i tak jej coś nie pasuje, to chętnie dołożysz jej obowiązków, tym samym odciążając zapomnij wspomnieć, iż to nie fair, że przedstawia Cię w złym świetle i że jest Ci z tego powodu przykroNiestety, wielokrotnie próbowałem rozmawiać. Zawsze takie próby kończyły się jej wybuchami wściekłości i awanturą z podniesionym tonem, groźną mimiką i agresją słowną. Owszem, bez wyzwisk, ale ona wie, że nie pozwolę na epitety pod swoim adresem. Sam zawsze starałem się taką awanturę skończyć, uciąć, bo nie nadaję się do takiej nerwowej atmosfery. 6 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-11 13:37:51 Ostatnio edytowany przez Ewika99 (2014-02-11 13:40:11) Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Oczywiscie, ze jest to swinstwo. A tym bardziej wieksze, ze to Twoja zona. Powinna byc lojalna wobec Ciebie. Zamiast narzekac do mamusi powinna z Toba problemy omawiac. Nie wyobrazam sobie, by moj maz obgadywal mnie do swojej matki (mieszkamy razem). Na pewno zrobilabym mu niezla jazde. Jezeli chodzi o moja mame to moge do niej zalic sie na wszystkich, ktorzy mi zasluzyli, ale tamat mojego meza to "swietosc". Moi rodzice maja obraz pracowitego, zaradnego i usluznego ziecia (chociaz nieraz potrafi rozki pokozac ) i jest to prawda. Nie rozumiem, dlaczego Twoja zona obgaduje Cie w tak perfidny spsob. Tym bardziej, ze nie ma racji. Skoro pracujesz i jeszcze robisz cos w domu to powinna byc na tyle "inteligentna", by ruszyc dupsko (przepraszam za wyrazenie) i pojsc po zakupy, zrobic obiad, ogarnac mieszkanie, a nie spac do poludnia... Musisz twardo powiedziec, co Ci sie w zachowaniu zony nie podoba. Takim glosem nie znoszacym sprzeciwu- sama rozmowa mysle, ze niewiele wskorasz. Zona musi zrozumiec, ze jestes na nia zly. Uwazam tez, ze Twoj pomysl ze skonfrontowaniem sie tesciow z Toba oraz wygarniecie przy zonie prawdy jest dobry. Moze, gdy Twoja partnerka sie zawstydzi to przestanie glupoty opowiadac na Twoj temat? Sami tesciowie (o ile sa obiektywni i nie sa slepo zapatrzeni w corke) powinni dac jej do myslenia. Ale to w duzej mierze zalezy od relacji, jakie panuja miedzy Toba a rodzicami zony. Jezeli tesciowie Cie lubia i szanuja to powiedz im, jak sie sprawy maja i niech to oni uswiadomia corce, ze jej zachowanie jest niedojrzale i nieuczciwe. Na jakies zle slowa pod Twoim adresem powinni zareagowac: "To Twoj maz i nie mamy zamiaru wysluchiwac rewelacji na jego temat. Zalatwcie to miedzy soba". Wiem, ze nie jest to takie proste, bo niektore tesciowe (tesciowie mniej) uwielbiaja wysluchiwac roznych rzeczy o swoich zieciach/ synowych. Ale, jak kuz pisalam, jezeli Wasze stosunki sa poprawne to moze warto sprobowac "wciagnac" rodzicow w cala sytuacje? Zreszta oni i tak juz zostali wciagnieci przez Twoja malzonke. Powodzenia. Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 7 Odpowiedź przez agnik 2014-02-11 20:31:19 agnik 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-13 Posty: 1,857 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami A to co omawia ze swoją mamą, te wszystkie zarzuty, żale wobec Ciebie, chociaż próbuje omówić najpierw z Tobą? Czy od razu leci do mamusi na skargę? Tak było zawsze czy trwa od jakiegoś czasu? GG: 1464002"Nie ma takiej przeciwności, przeznaczenia, losu, które mogą zachwiać postanowieniem zdeterminowanej duszy" 8 Odpowiedź przez natchniona 2014-02-12 10:55:19 natchniona Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-21 Posty: 291 Wiek: 32 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami To nie jest normalne a z tego co opisałeś również nieuzasadnione. Przecież się starasz- pracujesz, remontujesz i... niestety nie jesteś doceniany. Trafiłeś na księżniczkę której nie dogodzisz choćbyś na głowie stanął.. I ten wspólny front z teściową- szczerze współczuje... Czy zawsze tak było? "Widziały gały co brały" czy tak od jakiegoś czasu się zmieniło? "Gdy już pomyślisz sobie, że nawet w dniu urodzin zostałeś zapomniany i opuszczony przez wszystkich, dwaj przyjaciele przyniosą ci w prezencie baryłeczkę po miodzie i pęknięty balonik. " 9 Odpowiedź przez 2014-02-12 11:08:50 Ostatnio edytowany przez (2014-02-12 11:19:38) Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami agnik napisał/a:A to co omawia ze swoją mamą, te wszystkie zarzuty, żale wobec Ciebie, chociaż próbuje omówić najpierw z Tobą? Czy od razu leci do mamusi na skargę? Tak było zawsze czy trwa od jakiegoś czasu?Wiesz, owszem, wiele omawiamy, ale niektórych spraw ot tak, na pstryknięcie palców nie da się zrobić. Np odnowienie mieszkania. Robię to sukcesywnie, w międzyczasie pracując. To "omawianie" polega na czepianiu się mnie i ciągłym niezadowoleniu. Jakoś nie dostrzega tego, że gro czasu spędzam w pracy, że często jestem zmęczony, że wstaję o świcie i padam wieczorem. Z jej punktu widzenia, czyli osoby nie mającej żadnych obowiązków i konkretnych zajęć, jestem leniem i wszystko robię "po łebkach". Niestety, ale nie mając większego pojęcia o wielu sprawach (wyfugowanie podłogi - to wymaga przygotowania krawędzi, dokładnego docięcia płytek na cokoliki, by zrobić raz a dobrze) kwestionuje i chce już. Sama pomagając mi tylko wiecznym naburmuszeniem, opryskliwością i do obgadywania, myślę, że tak było od początku... Tylko, że kiedyś tego nie dostrzegałem. Ostatnio sprawdziłem coś sobie i się dowiedziałem. I najsmutniejsze to to, że w jej słowach o mnie jest dużo pogardy. Bo jak to odczytać: w niedzielę postanowiłem zerwać parę płytek z cokolików i wyrównać łączenia. Mimo problemów z nogą (stara kontuzja) spędziłem z godzinę "na kucki". Zrobiłem sobie po tym przerwę przed kolejną pracą - zejściem do piwnicy, by szlifierką to doszlifować, dociąć płyty na półki itp. Okazało się, że robiąc sobie przerwę zasłużyłem na tekst (w rozmowie żony ze swoją mamą) "no i już się narobił". Ogólnie widzę, że lekceważenie, pogarda do mnie wyziera z tych rozmów. Jestem tam jakimś bezosobowym pomiotem, kretynem, nierobem i leniem. Nie chcę przytaczać tu więcej przykładów, ale chyba w tych niby niewinnych zacytowanych słowach można zauważyć lekceważenie. Pomijam to, że jakoś brak tu docenienia, że mimo niedzieli, po tygodniu pracy zajmuję się domem, coś robię. A jestem tylko człowiekiem, i też powinienem czasem odetchnąć, odpocząć?natchniona napisał/a:To nie jest normalne a z tego co opisałeś również nieuzasadnione. Przecież się starasz- pracujesz, remontujesz i... niestety nie jesteś doceniany. Trafiłeś na księżniczkę której nie dogodzisz choćbyś na głowie stanął.. I ten wspólny front z teściową- szczerze współczuje... Czy zawsze tak było? "Widziały gały co brały" czy tak od jakiegoś czasu się zmieniło?Wiem, że to raczej normalne nie jest. Czy zawsze? Już sam nie wiem. Owszem, z tego, co pamiętam to w domu rodzinnym niewiele robiła. Tryb życia podobny. I ta jej wieczna pogarda i nienawiść wręcz do własnego ojca. Myślę, że ten sposób traktowania przeniosła do naszego domu. Może wcześniej tego aż tak nie zauważałem, łudziłem się, że będąc z mężczyzną, którego "kocha" będzie normalnie funkcjonować i go normalnie (ciepło, serdecznie, wyrozumiale) traktować. Widzę, że chyba byłem w błędzie. 10 Odpowiedź przez gojka102 2014-02-12 11:30:10 gojka102 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-28 Posty: 8,605 Wiek: 30+(dokładnie nie pamiętam:)) Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Jest to na pewno nie w ma coś do Ciebie niech powie to co wplątywać osoby trzecie w małżeńskie nieporozumienia? Jeśli Twoja teściowa byłaby mądrą kobietą to z pewnością by jej powiedziała,że nie będzie w tej kwestii brać niczyjej tak czasem mnie mój mąż może nie skarżył się na mnie ale próbowała tak niby między wierszami rzucić coś mojej mamie co mogłoby mnie nieco nie mówiłam nic o nim,nawet gdy słyszałam co mama mi przekazywała to nie w naszym małżeństwie zaczęły się poważne problemy moi rodzice i teściowie o wszystko obwiniali jedyny raz powiedziałam jak jest wie czy to nie uratowało naszego związku i nie spowodowało,że mój mąż nieco się zmienił... Tylko czasem wśród mroku,straszy i krąży wokół zamyślony marabut, w lepkich błotach błądzący ptakLecz dzień lęki wymiecie,wiec spokojnie możecie drzwiami trzasnąć i zasnąć gdy "dobranoc" powiemy wam 11 Odpowiedź przez 2014-02-12 11:36:05 Ostatnio edytowany przez (2014-02-12 11:37:08) Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami gojka102 napisał/a:Wtedy jedyny raz powiedziałam jak jest wie czy to nie uratowało naszego związku i nie spowodowało,że mój mąż nieco się zmienił...Dziękuję. Myślę, że powinienem jednak zrobić to, co uważałem za ostateczność - obnażenie naszych spraw przed teściami. Muszę jednak wyrazić swoje spojrzenie i powiedzieć jak jest z mojego punktu widzenia. To, co jest w ich oczach dotychczas - to "córeczka" idealna i jej mąż - leniwy, niechlujny obibok... Czas to zmienić. W zasadzie jestem gotowy na taką rozmowę. Wiem, że obrót może być zaskakujący (liczę się z awanturą z ich strony, bo jakże to tak mówić o córuni) ale już mi jest wszystko jedno. 12 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-12 11:41:30 Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Ot, i mamy punkt zaczepienia. To z domu Twoja zona wyniosla przekonanie, ze facet jest tylko i wylacznie po to, by robic. Przypuszam, ze tesciowa tak samo traktuje tescia jak zona Ciebie. Bedzie trudno to zmienic, bo Twoja zona tak zostala wychowana. Ona-ksiezniczka, on- wierny giermek... Jedyne, co mozesz zrobic to, mowiac kolokwialnie, gnac zoneczke do roboty. Przynajmniej w domu. Tesciowej tez mozesz powiedziec, ze nie zyczysz sobie nastawiania zony przeciwko Tobie i wtracania sie w Wasze sprawy. A mozesz dokldniej opisac, jak wyglada dzien Twojej zony w domu? Co konkretnie robi? Czy wywiazuje sie z obowiazkow malzonki? Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 13 Odpowiedź przez 2014-02-12 12:06:05 Ostatnio edytowany przez (2014-02-12 12:08:10) Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Ewika99 napisał/a:A mozesz dokldniej opisac, jak wyglada dzien Twojej zony w domu? Co konkretnie robi? Czy wywiazuje sie z obowiazkow malzonki?Owszem, też to zauważyłem. Fakt, że teściowa jest osobą spokojną i zrównoważoną (przynajmniej takie odnoszę wrażenie), ale jednocześnie wyjątkowo stanowczą i apodyktyczną. To ona ma prawo głosu i ona o wszystkim decyduje. Teść czasem się burzy, ale posłusznie wykonuje jej polecenia. A to, że jest wybuchowym cholerykiem powoduje, że często są tam spięcia i kłótnie. Jednak po jego "atakach" nerwów potulnie wykonuje polecenia. Widzę, że jest tam tylko podczłowiekiem, wiecznie o coś krytykowanym i wrażenie, że żona odziedziczyła te gorsze cechy, tzn. upartość i apodyktyczność po matce (bo taka jest właśnie) i jednocześnie wybuchowość po ojcu. Jak dla mnie to paskudne małżonka co dnia śpi do 11-12, wstaje, idzie do łazienki. potem robi sobie śniadanie. Gdy zje jest już druga. Potem coś robi na komputerze (przegląda neta, ogląda coś sobie) i zabiera się za obiad gdy ja już wracam z pracy. Czasem, coś sprzątnie, nie powiem. Ale większość dnia trwoni czas. Kiedyś zasugerowałem, że mogłaby wyjść z psem na spacer czym trochę mnie odciążyłaby. Jej reakcja? Wściekła się: ona nie jest od tego, żeby wychodzić z moim psem. Owszem, pierze. Ale ja też to potrafię. Jednak żona uważa, że robi wszystko, także i to lepiej niż ja. Ogólnie coś tam robi, ale nie jest tytanem pracy. Ostatnio znalazła sobie zajęcie: własną firmę sprzedającą w necie. I ma teraz "pracę", zajęcie, z którym bawi się i ma usprawiedliwienie, aczkolwiek jeszcze nic nie wystawiła, bo ma tyle pracy, że się nie wyrabia. Nic się nie zmieniło, jak wstawała tak wstaje, ma tylko teraz wymówkę, że nie siedzi bezczynnie w domu. Sceptycznie do tego już podchodzę. 14 Odpowiedź przez grazynamaria 2014-02-12 13:08:27 grazynamaria Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 98 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami napisał/a:Witam dylemat. Czy to normalne i uzasadnione, że moja małżonka w sposób wyjątkowo tendencyjny obgaduje mnie w rozmowach ze swoją matką? Wciąż się żali, krytykuje, wyciąga same negatywy (choć nie ma racji), narzeka i ubarwia wszystko tendencyjnie by mój wizerunek w oczach teściowej był wyraźnie negatywny? Sama skrzętnie przemilcza swoje niedociągnięcia i złe zachowania kładąc nacisk na oczernianie mojej osoby. Czy uważacie to za prawidłowe? Czy jednak to normalne świństwo oczerniać kogoś za plecami?Mój związek, mimo, że bardzo krótki jest burzliwy i trudny, ale to opiszę następnym razem, bo mam taki mętlik w głowie, że trudno mi tutaj zwięźle wszystko opisać. Dla uściślenia: pracuję, po pracy często zajmuję się remontowymi pracami w domu, często imam się dodatkowych, zarobkowych zajęć. Żona nie pracuje, co dnia śpi do południa prawie, nie chce jej się wychodzić z domu nawet na zakupy, wciąż wszystko krytykuje i potępia. Czegokolwiek nie zrobię - zawsze jest coś nie tak. Ostatnio zbudowałem zabudowę przedpokoju. Wykorzystałem płyty meblowe ze starego segmentu, przycinałem, oklejałem. Powstała oryginalna zabudowa. funkcjonalna i ładna, z oprawionym dużym lustrem. Mało to istotne, ale potrafię robić wiele rzeczy. Do 23 w niedzielę montowałem wewnętrzne półki. Żona mnie pochwaliła jak zazwyczaj: "szkoda, że te uchwyty (małe, plastikowe podpórki półek) są brązowe". Żadnego, że fajnie, że świetny pomysł (przedpokój mamy nietypowy, wąski i nieustawny), że niczego takiego nie kupilibyśmy. Zawsze wszystko neguje i krytykuje. Efekt? Odechciewa mi się już powoli wszystkiego. Ja nigdy niczego negatywnego na temat jej poczynań nie powiedziałem. Jestem wyrozumiały i cierpliwy. Ale te cechy już są u mnie na byłaby odpowiedź Twojej żony gdyby to przeczytała? Co miałaby na usprawiedliwienie? Co by potwierdziła a czemu zaprzeczyła? Jak sądzisz ? 15 Odpowiedź przez 2014-02-12 13:16:53 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami grazynamaria napisał/a:Jaka byłaby odpowiedź Twojej żony gdyby to przeczytała? Co miałaby na usprawiedliwienie? Co by potwierdziła a czemu zaprzeczyła? Jak sądzisz ?Jaka? A taka, że to nie jest tak, że źle to wszystko odczuwam, że jej rozmowy w taki sposób mnie traktujące są czymś normalnym (jej mama nadawała swojej matce na męża, babcia na dziadka itd) i nie widzi w tym niczego złego. Że się mylę, bo ona wcale mną i moją pracą nie pogardza, że nie umie tego inaczej okazać. Że jest tylko zdołowana tym, że nie ma pracy, że siedzi w domu z dala od swojego dawnego świata i takie tam. Szkoda tylko, że zawsze, gdy jej sugeruję, iż w związku rozmowy, nawet na trudne tematy, powinny być spokojne, że trzeba okazywać ciepło, serdeczność i wyrozumiałość - ona drwi z tego i uważa, że to banały. Jest opryskliwa, czepliwa i wciąż wybuchowa. I uważa, że takie są normalne relacje w związku. Widać tego się nauczyła w swoim rodzinnym domu. 16 Odpowiedź przez Joga 2014-02-12 15:51:26 Joga Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-03 Posty: 1,027 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami napisał/a:gojka102 napisał/a:Wtedy jedyny raz powiedziałam jak jest wie czy to nie uratowało naszego związku i nie spowodowało,że mój mąż nieco się zmienił...Dziękuję. Myślę, że powinienem jednak zrobić to, co uważałem za ostateczność - obnażenie naszych spraw przed teściami. Muszę jednak wyrazić swoje spojrzenie i powiedzieć jak jest z mojego punktu widzenia. To, co jest w ich oczach dotychczas - to "córeczka" idealna i jej mąż - leniwy, niechlujny obibok... Czas to zmienić. W zasadzie jestem gotowy na taką rozmowę. Wiem, że obrót może być zaskakujący (liczę się z awanturą z ich strony, bo jakże to tak mówić o córuni) ale już mi jest wszystko ja myślę, że ta rozmowa z teściami niczego nie wniesie i nie zmieni. Moim zdaniem jest zbędna. Bo co chcesz przez to osiągnąć? Jeśli masz nadzieję, że zmienią zdanie o córce to już cię mogę zapewnić, że nie. Ona nadal będzie idealna a ty będziesz awanturnikiem. Jeśli masz nadzieję, że taka rozmowa zawstydzi/zmieni twoją żonę to też raczej na to nie licz. Najlepiej byłby porozmawiać poważnie z żoną i wybrać się razem na terapię. Psycholog może pomógłby twojej żonie przewartościować pewne sprawy i pokazałby na czym polega małżeństwo i co jest w nim najważniejsze. Sama wolność jest tylko możliwością. Ja odpowiadam za to, do czego jej użyję. Używanie wolności jest zawsze ryzykowne, dlatego, że nie mamy daru widzenia przyszłości. Ale na tym też polega przyjemność życia, że trzeba coś wybrać. 17 Odpowiedź przez 2014-02-12 16:42:01 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Joga napisał/a: napisał/a:gojka102 napisał/a:Wtedy jedyny raz powiedziałam jak jest wie czy to nie uratowało naszego związku i nie spowodowało,że mój mąż nieco się zmienił...Dziękuję. Myślę, że powinienem jednak zrobić to, co uważałem za ostateczność - obnażenie naszych spraw przed teściami. Muszę jednak wyrazić swoje spojrzenie i powiedzieć jak jest z mojego punktu widzenia. To, co jest w ich oczach dotychczas - to "córeczka" idealna i jej mąż - leniwy, niechlujny obibok... Czas to zmienić. W zasadzie jestem gotowy na taką rozmowę. Wiem, że obrót może być zaskakujący (liczę się z awanturą z ich strony, bo jakże to tak mówić o córuni) ale już mi jest wszystko ja myślę, że ta rozmowa z teściami niczego nie wniesie i nie zmieni. Moim zdaniem jest zbędna. Bo co chcesz przez to osiągnąć? Jeśli masz nadzieję, że zmienią zdanie o córce to już cię mogę zapewnić, że nie. Ona nadal będzie idealna a ty będziesz awanturnikiem. Jeśli masz nadzieję, że taka rozmowa zawstydzi/zmieni twoją żonę to też raczej na to nie licz. Najlepiej byłby porozmawiać poważnie z żoną i wybrać się razem na terapię. Psycholog może pomógłby twojej żonie przewartościować pewne sprawy i pokazałby na czym polega małżeństwo i co jest w nim rozmowa mogłaby coś jednak zmienić, nie tyle, że wyprostuje mój wypaczony wizerunek, ale też uświadomi im, że niekoniecznie jest tak, jak rysuje to ich córka. Bo i też na podstawie jej słów dają jej jakies rady. No sorry, ale by coś doradzać wypada poznać drugą stronę. A nawet jeśli nic taka rozmowa nie da i skończy się awanturą - mam to już gdzieś, przynajmniej będę mieć świadomość, że coś się starałem wyprostować. A terapia? Owszem, sugerowałem żonie psychologa, bo ma problemy z kontrolą negatywnych emocji... Nie poszła na umówioną wizytę. 18 Odpowiedź przez Roszpunka 2014-02-12 16:59:47 Roszpunka Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zawód: Technik handlowiec Zarejestrowany: 2011-06-02 Posty: 332 Wiek: Prawie 30- stka Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Bardzo Ci współczuję. Mój wujek pół życia męczy się właśnie z taką żoną. Wydaje mi się, że nic nie jest wstanie zmienić postępowania Twojej żony patrząc na moją ciotkę... Jesteś z kobietą którą zapewne kochasz i szanujesz, ale tego samego oczekujesz od swojej połówki. Szkoda takiego człowieka dla osoby, która nie docenia tego co ma. Dziwny jest świat... Czasem mamy coś na co zupełnie nie zasługujemy. Dopóki Twoja żona będzie miała oparcie w rodzicach dopóty nic w temacie się nie zmieni. Jest jej tak wygodnie. Mój mąż podobnie jak Ty jest złotą rączką. Potrafi zrobić wszystko w domu i również jest pracowity. Pomaga mi w porządkach (oboje pracujemy) przy wychowywaniu córki itd. Nigdy na niego nie narzekałam do mojej mamy. Nikt też z nas nie jest idealny, ale to nie jest powód by prać brudy poza Ci z całego serca by Twoja księżniczka obudziła się wreszcie ze snu i zaczęła dorosłe życie, bo nadejdzie czas, że znajdzie się inna, która Cię doceni. Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. - Oscar Wilde 19 Odpowiedź przez Joga 2014-02-12 17:00:07 Joga Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-03 Posty: 1,027 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami napisał/a:Ta rozmowa mogłaby coś jednak zmienić, nie tyle, że wyprostuje mój wypaczony wizerunek, ale też uświadomi im, że niekoniecznie jest tak, jak rysuje to ich córka. Bo i też na podstawie jej słów dają jej jakies rady. No sorry, ale by coś doradzać wypada poznać drugą stronę. A nawet jeśli nic taka rozmowa nie da i skończy się awanturą - mam to już gdzieś, przynajmniej będę mieć świadomość, że coś się starałem wyprostować. A terapia? Owszem, sugerowałem żonie psychologa, bo ma problemy z kontrolą negatywnych emocji... Nie poszła na umówioną uświadomi im niczego. Oni żyją tak jak żyją od zawsze. Pewnych rzeczy nie chcą i nie zauważą. Nie licz na cudowne otworzenie im oczu, na to że się zastanowią nad czymkolwiek. Była w związku z facetem, który był świetnie wykształcony i miał duże umiejętności i wiedzę ale nie pracował. Każda praca była "nie taka", nie na miarę jego "ambicji". To ja byłam tą, która zarabia i utrzymuje oboje, spłaca jego długi i myśli o przyszłości. Zgadnij czy jego rodzice to doceniali??? Kiedy się z nim rozstałam odetchnęli z ulgą, bo obraz mnie, jaki mieli z informacji synusia, był kiepski. Nie uruchomili mózgów, nie chcieli zauważyć rzeczy oczywistych. Nawet gdybym z nimi rozmawiała, to niczego by nie zmieniło, oni kochają swojego syna, mają swój własny świat, dziwny - owszem ale taki jaki sobie zbudowali. Widzą i wierzą w to co chcą, co jest dla nich wygodne. Z rodzicami twojej żony jest rozmowa nie zmieni niczego, nie otworzy im oczu. Natomiast tobie powinny się oczy otworzyć i powinieneś sobie zadać pytanie "co dalej?" "Jak będzie wyglądało nasze życie i czy będziemy szczęśliwi"Powinieneś naciskać żonę, nie angażując w to nikogo z rodziny, nie wchodź w jej rolę i nie próbuj powielać jej zachowań. Sama wolność jest tylko możliwością. Ja odpowiadam za to, do czego jej użyję. Używanie wolności jest zawsze ryzykowne, dlatego, że nie mamy daru widzenia przyszłości. Ale na tym też polega przyjemność życia, że trzeba coś wybrać. 20 Odpowiedź przez Madzia92 2014-02-12 18:11:36 Madzia92 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: w trakcie nauki zaocznej Zarejestrowany: 2014-02-05 Posty: 1,998 Wiek: 24 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami A ja się dziwie jak można być z taką osobą...Powinniście to rozwiązać miedzy sobą ale skoro ona uważa się za 8 cud świata a innych traktuje kategorią przynieś podaj pozamiataj ( o a tam jest smuga i okruszek) to sorry....współczuje r 1750 g 46 cm szczęścia o imieniu Nadia Kocham najmocniej :* r 1700 g 47 cm synuś Fabianek :* 21 Odpowiedź przez grazynamaria 2014-02-12 18:49:33 grazynamaria Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 98 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami napisał/a:grazynamaria napisał/a:Jaka byłaby odpowiedź Twojej żony gdyby to przeczytała? Co miałaby na usprawiedliwienie? Co by potwierdziła a czemu zaprzeczyła? Jak sądzisz ?Jaka? A taka, że to nie jest tak, że źle to wszystko odczuwam, że jej rozmowy w taki sposób mnie traktujące są czymś normalnym (jej mama nadawała swojej matce na męża, babcia na dziadka itd) i nie widzi w tym niczego złego. Że się mylę, bo ona wcale mną i moją pracą nie pogardza, że nie umie tego inaczej okazać. Że jest tylko zdołowana tym, że nie ma pracy, że siedzi w domu z dala od swojego dawnego świata i takie tam. Szkoda tylko, że zawsze, gdy jej sugeruję, iż w związku rozmowy, nawet na trudne tematy, powinny być spokojne, że trzeba okazywać ciepło, serdeczność i wyrozumiałość - ona drwi z tego i uważa, że to banały. Jest opryskliwa, czepliwa i wciąż wybuchowa. I uważa, że takie są normalne relacje w związku. Widać tego się nauczyła w swoim rodzinnym Ci mogę podpowiedzieć? porozmawiaj z żoną szczerze i bądź konsekwentny w swoich czynach i słowach, psycholog też może Wam pomóc (tak sądzę). Jak ja kiedyś miałam problemy to postawiłam mężowi (była odwrotna sytuacja) ultimatum. Miał miesiąc na znalezienie mieszkania i wyprowadzkę. Postarał się w ciągu 2 tygodni. Ale to było tak dawno. Cokolwiek postanowisz najpierw przemyśl. Powodzenia 22 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-12 21:50:52 Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Natanie, tylko nie daj sie rozwiesc, tu, na forum. Wiadomo, kazdy kto odpisuje ma dobre intencje, ale wydaje mi sie, ze za duzo jest (w ogole, wszedzie) podpowiedzi typu: idz do specjalisty. Nie jest to problem tak duzy, by brac specjaliste badz rozmawiac z psychologami. Ludzie nie z takimi problemami sie zmagaja i wychodza zwyciesko. Zamiast lazic po psychologach, pognaj zonke do roboty, skoro tak narzeka, ze siedzi w domu. Bedzie miala zajecie to i pierniczyc zmyslonych historii nie bedzie miec czasu. Niech sama tez zasuwa, skoro jej tak zle. A co do tesciow- skoro nie mieszkacie z nimi, a atmosfera jest napieta to po prostu powiedz wszystko, co Ci lezy na watrobie. Po co dusic w sobie zale? Niekiedy lepiej jest wszystko z siebie wyrzucic. A niech sie obrazaja. Z tesciami nie zyjesz tylko z zona. Ona sie obrazi? To nic, jej przejdzie. Chyba sie z Toba nie rozwiedzie, bo gdzie znajdzie drugiego takiego meza, ktory wszystko za nia zrobi? Moje zdanie jest takie: kawa na lawe, bez owijania w bawelne. Mam w rodzinie taka ciotke- ona zawsze mowi, co mysli. Nawet te najgorsze rzeczy. Jak jej sie cos nie podoba, to wiesz co? Kazdy, kto ja zna, ma do niej ogromny szacunek. Ludzie wiedza, ze nie da sobie w kasze napluc, ze czasem ma ostry jezyk, ale szanuja ja za szczerosc i nieowijanie w bawelne... Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 23 Odpowiedź przez agnik 2014-02-12 22:07:46 agnik 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-13 Posty: 1,857 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Też jestem przeciwna rozmowie z teściami. Na co liczysz? Będziesz się tłumaczył, a oni niczym sąd mają rozpatrzyć kto ma racje. Twój problem powinieneś rozwiązać z żoną, to tu tkwi jego przyczyna a nie u teściów, nie jesteście dziećmi, żeby rodziców do tego mieszać. Dopiero jak doprowadzisz relację z żoną do porządku będzie można prostować wszelkie historię jakie zostały opowiedziane teściom. Moim zdaniem taka rozmowa doprowadzi do karkołomnej awantury, jeśli mają swoją córeczkę za święta to choćbyś nie wiem co zrobił to nie trafisz do nich. GG: 1464002"Nie ma takiej przeciwności, przeznaczenia, losu, które mogą zachwiać postanowieniem zdeterminowanej duszy" 24 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-12 22:23:02 Ostatnio edytowany przez Ewika99 (2014-02-12 22:25:42) Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami A ja mysle, ze rodzice juz dawno temu zostali wplatani w sytuacje miedzy malzonkami. Ech, my kobiety chcemy tak po "kulturalnemu" rozwiazywac problemy- rozmowa, tlumaczeniem, rozkladaniem psychiki na czynniki pierwsze. A czasami wystarczy porzadnie tupnac noga. Zona z tesciami obrabiaja mu tylek, a on ma rozmowami zalatwic sprawe? Przeciez autor pisal wyraznie, ze nie przynosi to zadnego efektu. Wiec moze pora przestac sie piescic? Natanie, zrobisz tak, jak sam uwazasz. Bron Boze nie zachecam Cie do wszczynania jakichs wojen rodzinnych, ale czasami trzeba stanowczo rozwiazywac sprawy. Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 25 Odpowiedź przez agnik 2014-02-13 00:37:37 agnik 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-13 Posty: 1,857 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Skoro żona lata na skargę do rodziców to komunikacja w związku kuleje, rozmawiać też trzeba umieć, ot co. Zachowanie żony trzeba skorygować, a co ma zrobić jak nie rozmawiać, przez kolano przecież jej nie przełoży?A teściowie są wplątani owszem, ale nawet jeśli dotrze go nich, że córunie ponosi fantazja to co to da? Nie u rodziców to obgada u przyjaciółki, mąż w dalszym ciągu gdzieś tam będzie tym od przyczyny potem niwelujmy pytałeś, żony dlaczego tak kłamie? GG: 1464002"Nie ma takiej przeciwności, przeznaczenia, losu, które mogą zachwiać postanowieniem zdeterminowanej duszy" 26 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-13 10:05:44 Ostatnio edytowany przez Ewika99 (2014-02-13 10:06:52) Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Oczywiscie, ze trzeba umiec rozmawiac, ale tutaj do zony rozmowa nie dociera. Skad wiadomo, ze autor nie potrafi rozmawiac? A moze to zona nie potrafi sluchac? Mysle, ze trzeba jasno postawic jej wymagania: ja zarabiam, ty sprzatasz, gotujesz i nie spisz do poludnia. Jak nie bedziesz sie wywiazywac z obowiazkow zony to siegne po radykalniejsze kroki. Poskarzy sie tesciom? No i co? Skoro i tak juz maja przedstawiony zly obraz ziecia? To, co mysla tesciowie, autorze, nie powinno Cie obchodzic. Dla wlasnego zdrowia psychicznego nie przejmuj sie tym, co mysla inni. Wszystkim sie nie dogodzi. Musisz wplynac na zone, by przestala Cie oczerniac. Nic tak nie pomoze, jak swiadomosc, ze jestes na nia bardzo zly, ze jest Ci przykro. Ze zachowuje sie jak dziecko. To Twoja zona i masz prawo wymagac lojalnosci. Nie baw sie w poszkodowanego chlopczyka. Zachowaj sie jak facet. Pokaz, ze nie masz zamiaru tolerowac postepowania zony. Nie daj jej satysfakcji, ze Cie boli to, co ona wygaduje, a jedynie sprawia, ze przestajesz ja szanowac jako swoja partnerke. Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 27 Odpowiedź przez 2014-02-13 10:23:33 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami agnik napisał/a:Skoro żona lata na skargę do rodziców to komunikacja w związku kuleje, rozmawiać też trzeba umieć, ot co. Zachowanie żony trzeba skorygować, a co ma zrobić jak nie rozmawiać, przez kolano przecież jej nie przełoży?A teściowie są wplątani owszem, ale nawet jeśli dotrze go nich, że córunie ponosi fantazja to co to da? Nie u rodziców to obgada u przyjaciółki, mąż w dalszym ciągu gdzieś tam będzie tym od przyczyny potem niwelujmy pytałeś, żony dlaczego tak kłamie?Pytałem. W odpowiedzi usłyszałem, że to ja fantazjuję i wypaczam, że ona nie kłamie ani nie ubarwia, że to normalne mówić takie rzeczy. Na mój zarzut, że te jej opisy są tendencyjne, że tylko złe sprawy przekazuje, robiąc z czegoś drobnego prawdziwą masakrę, a pomija milczeniem jakieś pozytywy - nadal obstawała przy swoim. Nawet wczoraj ten temat wałkowaliśmy, ale rozmowę zakończyłem nagle widząc, w jaką wściekłość popada. I tak za każdym razem. Czy potrafilibyście rozmawiać z kimś, kto w rozmowie podnosi na Was głos, kto zaczyna Was przedrzeźniać, posuwa się do ironicznych uwag, wyszydzania i pogardliwych uśmiechów? Ja nie umiem... Wielokrotnie mówiłem jej, że umiejętność rozmowy, spokojnej, rzeczowej, z zachowaniem szacunku do rozmówcy (nawet, gdy mamy odmienne zdanie) - to podstawa. Wówczas da się obgadać każdy problem, mamy - widząc i czując chęć porozumienia - jakieś szanse. Dla niej to nie jest skończyłem "rozmowę" nagle, zadając jej pytanie: czy zdaje sobie sprawę z tego co właśnie robi? A co robiła? W rozmowie wciąż podnosiła głos (co chwilę ją hamowałem), a gdy zaczęła ręką w złości uderzać w stół - potrafię już tak... To nie jest rozmowa. Wiele razy uświadamiałem jej, że nawet w rozmowie traktuje mnie jak znienawidzonego wroga, jak kogoś, kogo musi zniszczyć, upokorzyć, zakrzyczeć. Niestety, nie pozwalam na to, nie jestem spolegliwy. Mimo, że spokojny i opanowany - nie jestem rozmowy miały miejsce wiele razy i za każdym tak to jest chyba na każdym chyba kroku, bo nawet potrafiła nadawać na mnie i zdradzać moje prywatne sprawy swoim znajomym, oczywiście te negatywne. To dla mnie przykre, że własna małżonka takie ma do mnie wiem już sam, co dalej. Z każdym dniem coraz głośniej w myślach powtarzam sobie: skończyć to małżeństwo... 28 Odpowiedź przez 2014-02-13 10:34:44 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecamiEwika99, wiem. Zaczynam mieć wątpliwości teraz, czy ta rozmowa z teściami miałaby sens? Wyszłoby na to, że musiałbym się niby tłumaczyć, wyjaśniać. Jak winny. I musiałbym obnażać wszystko, upokarzając tym samym żonę, bo wymagałoby to przykładów na jej zachowania. Od pewnego czasu wpisuję sobie w telefonie, w kalendarzu takie zdarzenia. To żenujące, wiem, ale nie będąc małostkowy szybko zapominałbym o tych sytuacjach i nie miałbym żadnych argumentów. Teraz już się uzbierało tego trochę. Jednak czuję obrzydzenie do korzystania z tego zbioru. Chyba zostawię wszystko jak jest. Bez zabawy w "uświadamianie" teściów. Parę razy sygnalizowałem małżonce, że tak mnie przedstawiając wpływa jednocześnie na ewentualne "pomocne"porady swojej matki. Bo ma już wypaczony obraz naszych są tego efekty...Niedawno nasze małżeństwo znów stanęło na ostrzu noża, już była mowa o rozwodzie. Żona oczywiście się od razu poskarżyła mamie, że wraca do nich... Jaka reakcja mamy? Wydawać by się mogło, że ktoś życzliwie i pozytywnie nastawiony w takiej sytuacji zasugeruje nawet wspólną, łagodzącą rozmowę, podjęcie jakichś prób ratowania itd. Reakcja: mama martwiła się o telewizor, który nam kiedyś dała... Żeby córka nie zostawiała mi go. 29 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-13 11:22:20 Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Twoja zona to duze dziecko. Nie bede Ci pisala, bys zostawil zone- takie decyzje sa zbyt odpowiedzialne. Kidys, na tym wlasnie forum, doradzalam pewnemu mezczyznie, by zostawil swa niedojrzala zone. Ale poszlam po rozum do glowy- jakie mam prawo tak pisac? To jest za powazna sprawa, by ot tak, komus tak doradzic. Ja bede zyc dalej, nic sie w moim zyciu nie zmieni, za to w Twoim moze sie zmienic duzo. I to nie musi sie zmienic na lepsze. Az takich radykalnych krokow nie doradzam nikomu, bo to jego zycie. Mozesz co najwyzej zone postraszyc, a co zrobisz to juz inna sprawa. Natomiast w dalszym ciagu mysle, ze to w tesciach tez jest duzy problem. Powinienes z nimi porozmawiac. I nie boj sie uzyc argumentu, ze przez ich "rady" rozwala sie Wasze malzenstwo. Bo to prawda. Nie musisz sie tlumaczyc, skoro nie czujesz sie winny. Przyszla mi do glowy jeszcze jedna mysl: a moze by tak zagrac bronia Twojej zony? Moze tym razem to Ty "obgadaj" ja przy znajomych, nawet w jej obecnosci. Skrytykuj ja za cos. Zacznij zachowywac sie jak ona. Moze i nie jest to zbyt eleganckie, ale jesli by mialo przyniesc skutek, to dlaczego nie? Warto probowac wielu metod. Zreszta skoro Twoja zona moze, to dlaczego Ty masz miec jakies obiekcje? Skrupuly nie sa teraz Twoim zwolennikiem. Zastanow sie nad ta metoda. Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 30 Odpowiedź przez Madzia92 2014-02-13 11:48:56 Madzia92 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: w trakcie nauki zaocznej Zarejestrowany: 2014-02-05 Posty: 1,998 Wiek: 24 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami zagrania bronią twojej żony POPIERAM:) bądź taki sam jak ona są dwa wyjścia albo oboje się rozejdziecie albo ona zacznie się zastanawiać co jest grane i czy aby nie pali jej się grunt pod nogami co może wpłynąć na nią motywująco ....powodzenia r 1750 g 46 cm szczęścia o imieniu Nadia Kocham najmocniej :* r 1700 g 47 cm synuś Fabianek :* 31 Odpowiedź przez agnik 2014-02-13 12:00:32 agnik 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-13 Posty: 1,857 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Pozostaję więc pytanie do autora, czy faktycznie jest o co walczyć? Skoro już padają propozycję rozwodu, nie piszesz nic o dzieciach więc zakładam, że ich nie posiadacie, więc może to jest najlepsze wyjście, skoro żona nieustannie Cie oczernia i nic nie rokuje na poprawę tej sytuacji. Oczywiście możecie dalej się ze sobą męczyć, ona dalej może skarżyć się mamie czy komukolwiek innemu ale w imię czego masz to wszystko znosić? GG: 1464002"Nie ma takiej przeciwności, przeznaczenia, losu, które mogą zachwiać postanowieniem zdeterminowanej duszy" 32 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-13 12:24:12 Ostatnio edytowany przez Ewika99 (2014-02-13 12:27:03) Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Bez obrazy, ale mysle ze z tym rozwodem to przesada. To co z tego, ze padly propozycje rozwodu? De facto, od ludzi, ktorzy wiedza o zyciu autora tyle, ile on sam zechcial opisac. Znamy tylko TEN JEDYNY problem, o czyms wiecej nie mamy zadnego pojecia, bo nie da sie opisac calego malzenskiego zycia w krotkim poscie. Autorze, ludzie na forum potrafia bardzo wesprzec na duchu, niekiedy dadza cenne rady, ale i nikt tak szybko Cie nie rozwiedzie jak oni wlasnie . Nie pisze tego ze zlosliwosci. Zauwazylam jedna tendencje na forum: ze ludzie chetnie sie rozwodza i rownie chetnie biora kredyty. Tyle ze rozwodzic sie kaza komu innemu, a i kredyty biora na czyjes konto. A sami w takich sytuacjach by tak nie postapili. Latwo komus napisac: rozwiedz sie, bo to nie chodzi o jego zycie. Nawet tej osoby nie zna, ktora chce rozwiesc. Tak samo z kredytami. Gdy ktos pisze, ze np. mieszka z tesciami i sie nie dogaduja to ludzie pisza zaraz: wez kredyt. No chwila chwila, przeciez ja doskonale wiem o istnieniu takiej mozliwosci jak kredyt, ale w przeciwienstwie do doradzajacych, znam tez swoja sytuacje finansowa i wiem, czy mnie na kredyt stac czy tez nie. Tak wiec mysle, ze rady takiego kalibru nie powinno sie udielac osobom, o ktorych, tak naprawde, niewiele wiemy. Bo mozna niezle komus spaprac zycie. Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 33 Odpowiedź przez 2014-02-13 12:50:23 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecamiEwika99, masz rację. Daleki jestem mimo wszystko od tak radykalnej decyzji, aczkolwiek - w emocjach - nie raz w ten sposób myślałem. Co ciekawe, żona także i myślała i niejednokrotnie sama sugerowała, że jak mi jej zachowanie nie odpowiada, to mogę się rozwieść. Nie wykluczam tej opcji, ale traktuję to jako ostateczność, jako akt desperacji i objaw instynktu samozachowawczego. Ostatnia nasza ostra rozmowa zakończyła się pakowaniem żony... Przerwałem jej i zasugerowałem, że spakować i wyjść z tego małżeństwa zawsze zdąży. Z widoczną ulgą przestała składać swoje rzeczy. Ale niewiele to dało, bo atmosfera i jej zachowania (obgadywanie) trwa jak widzimy nie należę do tych, którzy łatwo poddają się, więc i rozwód to coś, co traktuję jako ostateczność. 34 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-13 13:01:48 Ostatnio edytowany przez Ewika99 (2014-02-13 13:02:41) Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami napisał/a:Ewika99, masz rację. Daleki jestem mimo wszystko od tak radykalnej decyzji, aczkolwiek - w emocjach - nie raz w ten sposób myślałem. Co ciekawe, żona także i myślała i niejednokrotnie sama sugerowała, że jak mi jej zachowanie nie odpowiada, to mogę się rozwieść. Nie wykluczam tej opcji, ale traktuję to jako ostateczność, jako akt desperacji i objaw instynktu samozachowawczego. Ostatnia nasza ostra rozmowa zakończyła się pakowaniem żony... Przerwałem jej i zasugerowałem, że spakować i wyjść z tego małżeństwa zawsze zdąży. Z widoczną ulgą przestała składać swoje rzeczy. Ale niewiele to dało, bo atmosfera i jej zachowania (obgadywanie) trwa jak widzimy nie należę do tych, którzy łatwo poddają się, więc i rozwód to coś, co traktuję jako nastepnym razem, gdy zona bedzie sie pakowac, to jej nie powstrzymuj. Pojedzie do rodzicow, przemysli i wroci. Bo chyba nie bedzie siedziec u nich na garnuszku, skoro nawet pracy nie ma? Takie pakowanie sie to raczej demonstracja. "Patrz, do czego doprowadziles! Nie zalezy mi na naszym zwiazku, nie boje sie odejsc!" A tak naprawde tylko spoglada spod oka i prosi w duchu bys ja zatrzymal. I wtedy wychodzi na to, ze Tobie zalezy, a ona ma wszystko w d...e. Jest gora, bo okazala sie silniejsza i to Ty prosiles, by zostala. No wiec laskawa malzonka zostanie, ulegnie. A sprobuj jej nie zatrzymac, zobaczysz, ze bedzie sie ociagac z wyjsciem. Malo tego- zaproponuj, ze ja odwieziesz do rodzicow/hotelu/klezanki. I wyjdz. Nie pokazuj, ze Ci zalezy. Zaraz zmieknie. Nawet jak pojedzie, to predko wroci. Jestem kobieta, wiem co pisze:). Raz nawet probowalam zaszantazowac meza wyprowadzka, a on postapil doslownie tak, jak opisalam:). Lyso mi sie zrobilo i zaprzestalam takich glupich metod. Tylko ze nam poszlo o pierdole. Dzisiaj sie z tego smiejemy:) Ty masz powazniejszy problem. Musisz byc twardy i nie daj sie wpedzic w poczucie winy. Nic tak nie zmiekczy kobiety, jak facet, na ktorego nie dzialaja nasze sztuczki Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 35 Odpowiedź przez 2014-02-13 13:15:29 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecamiJuż miałem taką akcję... Jesienią. Poszło o to, że ...kupiłem nieodpowiedni chleb. Gdy wracałem z pracy, zadzwoniła, abym kupił po drodze chleb. Owszem, kupiłem. Ale ostatni, mocniej spieczony (ja akurat wolę wręcz spalone). Gdy wróciłem miała pretensje, że kupiłem taki przypieczony... Mnie trudno wyprowadzić z równowagi - tak też i tym razem spokojnie wyjaśniłem, że o takiej godzinie (17) trudno już kupić inny... Na jej dalsze wyrzuty, że mogłem wziąć innego gatunku, czy zadzwonić do niej i spytać czy taki kupić odparłem, że jestem już na tyle dużym chłopcem, że nie czuję potrzeby o takie pierdoły dzwonić i pytać się - to raz, a dwa, że siedząc cały dzień w domu i mając czas - sama mogła ruszyć się i pójść wcześniej do sklepu (dwa rzuty beretem) by kupić taki jaki sobie wymarzyła. Wywiązała się awantura jak zwykle (awantura, potrzebne wyjaśnienie: ja spokojny i rzeczowy, co chwilę ją stopujący, ona narwana, rozeźlona, rzucająca słowami, podnosząca głos, ze wściekłą miną i zabójczym, w sensie morderczym, spojrzeniem), która skończyła się jej telefonem do rodziców, by po nią przyjechali. Spakowała się w toboły i pojechała do domu rodzinnego. Ja spokojnie, bez słowa na to patrzyłem, nic nie pomogłem tylko sobie grałem na kompie Po tygodniu wróciła skruszona, niepewna jak ją przyjmę...Tym razem i ja i ona wiemy, ze taka wyprowadzka, takie wyjście będzie już bez powrotu. Więc i zdając sobie z tego sprawę, tego nie chcę jako formy gry... 36 Odpowiedź przez Joga 2014-02-13 13:19:32 Ostatnio edytowany przez Joga (2014-02-13 13:23:02) Joga Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-03 Posty: 1,027 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Ewika99 napisał/a:Bez obrazy, ale mysle ze z tym rozwodem to przesada. To co z tego, ze padly propozycje rozwodu? De facto, od ludzi, ktorzy wiedza o zyciu autora tyle, ile on sam zechcial opisac. Znamy tylko TEN JEDYNY problem, o czyms wiecej nie mamy zadnego pojecia, bo nie da sie opisac calego malzenskiego zycia w krotkim poscie. Autorze, ludzie na forum potrafia bardzo wesprzec na duchu, niekiedy dadza cenne rady, ale i nikt tak szybko Cie nie rozwiedzie jak oni wlasnie . Nie pisze tego ze zlosliwosci. Zauwazylam jedna tendencje na forum: ze ludzie chetnie sie rozwodza i rownie chetnie biora kredyty. Tyle ze rozwodzic sie kaza komu innemu, a i kredyty biora na czyjes konto. A sami w takich sytuacjach by tak nie postapili. Latwo komus napisac: rozwiedz sie, bo to nie chodzi o jego zycie. Nawet tej osoby nie zna, ktora chce rozwiesc. Tak samo z kredytami. Gdy ktos pisze, ze np. mieszka z tesciami i sie nie dogaduja to ludzie pisza zaraz: wez kredyt. No chwila chwila, przeciez ja doskonale wiem o istnieniu takiej mozliwosci jak kredyt, ale w przeciwienstwie do doradzajacych, znam tez swoja sytuacje finansowa i wiem, czy mnie na kredyt stac czy tez nie. Tak wiec mysle, ze rady takiego kalibru nie powinno sie udielac osobom, o ktorych, tak naprawde, niewiele wiemy. Bo mozna niezle komus spaprac zycie. To prawda, że na forum wiemy o problemie tyle co autor napisał więc jest to wersja jednostronna ale zakładam, że autor nie koloryzuje i nie przerysowuje zachowania żony. Co do "rozwodzenia" ja nie jestem zwolenniczką trwania za wszelką cenę w związku, jeśli jest do doopy a tutaj ewidentnie jest. Myślę tutaj nie o tym, że zona nie pracuje i nie interesuje mnie co robi albo czego nie robi w ramach "obowiązków" domowych. Bardziej przyglądam się tutaj relacjom w związku i widzę, brak szacunku, nieumiejętność rozmowy, niedojrzałość i dużo złych się udzielać rad uwzględniając własne doświadczenia. Miałam trochę podobnie i wiem, że na dłuższą metę w takim związku funkcjonować się nie da. Ja odeszłam, nie było co prawda ślubu ale to akurat duży plus. Po ślubie trudniej się rozstać ale prawdziwy problem pojawia się kiedy są dzieci. Teraz jeszcze można, on oddaje jej telewizor ona się pakuje i spotykają się w sądzie - dużo emocji ale sytuacja dość prosta. Ewika99 skoro ktoś pisze o problemie na forum to dostaje różne odpowiedzi i musi z nich "wybrać" to co będzie dla niego dobre. Zarzucasz nam, że radzimy nic nie wiedząc o prawdziwym życiu autora, dokładnie to samo można powiedzieć o Tobie, nie jesteś lepsza bo radzisz mu, żeby trwał - nie świadczy to o tym że życzysz mu dobrze a ja sugerując terapię albo rozstanie życzę mu wrednie źle. Polemizowałabym tutaj na temat intencji....Czym dla autora jest małżeństwo i jak je sobie wyobraża??? Czy chociaż kilka elementów z jego "wizji" małżeństwa pokrywa się z tym co ma?Ja nadal uważam, że dorośli ludzie SAMI rozwiązują swoje problemy, ewentualnie z pomocą specjalisty. Skoro żona problemu nie widzi i do psychologa nie pójdzie to gzdie jest sens tego wszystkiego??? Czekanie na cud i cudowne przemienienie jest stratą czasu swojego i jej, jeśli stoisz w miejscu to się cofasz. Problemy trzeba rozwiązywać a nie udawać, że ich nie Napisz może co jest takiego wartościowego w waszych relacjach i podaj argumenty dla których chcesz trwać przy żonie. Pomijając fakt, spędzonego czasu przed ślubem i nie uzywając jako argumentu samego sakramentu. Sama wolność jest tylko możliwością. Ja odpowiadam za to, do czego jej użyję. Używanie wolności jest zawsze ryzykowne, dlatego, że nie mamy daru widzenia przyszłości. Ale na tym też polega przyjemność życia, że trzeba coś wybrać. 37 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-13 13:28:29 Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Ciezka ta Twoja zona. Nie potrafi panowac nad emocjami. Taka mysl mnie naszla: ja sie tak zachowuje przed okresem. Wtedy biedny ten moj maz. . Obrywa mu sie za wszystko i za nic. No ale ciezko w przypadku Twojej zony posadzac ja o stale trwajaca menstruacje;). To zart, tak dla rozluznienia atmosfery. Jak myslisz, jakby zareagowala, gdybys pokazal jej ta strone? Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 38 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-13 13:42:24 Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Joga, przeciez nie pialam bezposrednio do Ciebie. Ja tez nie jestem zwolenniczka trwania w zwiazku ponad wszystko. Co to, to nie. Uwazam jednak, ze za malo wiemy o malzenstwie autora, by podpowiadac mu od razu rozwod. Moze, gdyby zechacial wiecej napisac... Ale tak od razu? Takie glosy sie przeciez pojawily. Jezeli taka sytuacja trwa od zawsze, badz od dawna, jezeli zona nie chce poprawic relacji, to logicznym jest, ze lepiej w takim zwiazku nie tkwic. Zauwaz jedno- oni sa w zwiazku od niedawna. To moze byc etap docieania sie. Moze zona nie potrafi tak od razu wejsc w role lojalnej malzonki? Na poczatku malzenstwa przewaznie tak jest, ze czesto sie wraca do domu rodzinnego, ze o rady pyta sie rodzicow, ze w duzej mierze sie slucha tego, co mowi mama. Co innego obgadywanie. Tutaj jest to nie fair wobec wspolmalzonka i tutaj trzeba szukac rozwiazania. Gdy zona odetnie pepowine, przestanie sluchac mamusi, to i obgadywac nie bedzie. A zeby nie obgadywala i sie nie nudzila to trzeba ja zagonic do wykonywania OBOWIAZKOW. Bo to, ze sprzatnie i ugotuje pracujacemu mezowi to jej z.....y obowiazek- przepraszam za wyrazenie. Miedzy czasie trzeba popracowac nad komunikacja. Autor pisze, ze rozwodu nie chce, a wiec jeszcze jakiejs ogromnej tragedii nie ma i widzi szanse dla swojego malzenstwa. Problemem jest jego zona. To ja trzeba "zresocjalizowac". Joga, wypraszam sobie insynuacje, ze zle zycze autorowi. Ja o Tobie ani o nikm tutaj w ten sposob nie napisalam. Po prostu zanim sie komus napisze: rozwiedz sie, trzeba sie zastanowic. Trzeba znac druga wersje wydarzen, ze tak powiem. Nie sztuka jest sie rozwiesc. Sztuka jest zyc ze soba, by do tego rozwodu nie doszlo. Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 39 Odpowiedź przez 2014-02-13 14:06:46 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecamiNie kłóćcie się, Drogie Panie, nie jest to aż tak istotne. Wiadomo, że czytając o podobnych sytuacjach i czując zwątpienie autora czy autorki - pierwszą myślą jest sugestia uwolnienia się z czegoś tak dołującego i że nawet i takie, wprost, rady by się rozwieść są dobre. Bo to też przecież jest rozwiązaniem. To już od poczucia wartości - jakby nie patrzeć - własnego małżeństwa czy związku zależy, czy taka radykalna decyzja zostanie podjęta. Sam fakt, że ktoś, podobnie jak i ja sam, tutaj pisze o swoim problemie świadczy, że szuka pomocy przed katastrofą jaką jest rozstanie, że daje sobie, partnerowi i związkowi nadal dzieci nie mamy jeszcze, małżeństwem jesteśmy dopiero niecały rok. Ja mam za sobą już dłuższy, wolny związek, żona raczej sobie sprawę i na to biorę ogromną poprawkę rozpatrując nasz relacje, że rzeczywistość (małżeństwo, wyprowadzka z domu rodzinnego, zmiana środowiska itp.) ją najnormalniej przerosła - stąd poczucie zagubienia, zagrożenia nawet i złości. Być może. I mam nadal nadzieję, że "pępowinę" w końcu przetnie. Póki co, ją wzmocniła wybierając u operatora telefonu komórkowego roczne, darmowe połączenia z jednym z kim?No właśnie... 40 Odpowiedź przez agnik 2014-02-13 14:13:44 agnik 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-13 Posty: 1,857 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Ewika99 docierać to się można względem domowych obowiązków i podziału zdań, a nie gdy jeden małżonek nie szanuję drugiego. Skoro staż jest krótki to może decyzja o małżeństwie została podjęta zbyt pochopnie. A jeśli tak się stało to lepiej się wycofać zanim pojawi się wspólne dziecko, kredyt na dom i samochód, wtedy będzie dużo więcej powiązań trzymających małżonków razem. Ratować trzeba jeśli jest co, jeśli nie ma należy w miarę kulturalnie się rozstać. Decyzja, która drogą podążać należy do co tak naprawdę łączy Cię z żoną, skupmy się teraz trochę na tych pozytywach, skoro wiemy w czym tkwi problem. Jak wyglądał wasz związek wcześniej, jak długo się spotykaliście przed ślubem, czym decyzja o małżeństwie była podyktowana, czy mieszkaliście razem przed ślubem, czy dopiero po, jaka jest różnica wieku między wami. Może mając bardziej naświetloną sytuacje, ktoś napiszę coś pożytecznego GG: 1464002"Nie ma takiej przeciwności, przeznaczenia, losu, które mogą zachwiać postanowieniem zdeterminowanej duszy" 41 Odpowiedź przez Joga 2014-02-13 14:34:03 Ostatnio edytowany przez Joga (2014-02-13 14:34:41) Joga Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-03 Posty: 1,027 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami agnik napisał/a:Ewika99 docierać to się można względem domowych obowiązków i podziału zdań, a nie gdy jeden małżonek nie szanuję drugiego. Skoro staż jest krótki to może decyzja o małżeństwie została podjęta zbyt pochopnie. A jeśli tak się stało to lepiej się wycofać zanim pojawi się wspólne dziecko, kredyt na dom i samochód, wtedy będzie dużo więcej powiązań trzymających małżonków razem. Ratować trzeba jeśli jest co, jeśli nie ma należy w miarę kulturalnie się rozstać. Decyzja, która drogą podążać należy do co tak naprawdę łączy Cię z żoną, skupmy się teraz trochę na tych pozytywach, skoro wiemy w czym tkwi problem. Jak wyglądał wasz związek wcześniej, jak długo się spotykaliście przed ślubem, czym decyzja o małżeństwie była podyktowana, czy mieszkaliście razem przed ślubem, czy dopiero po, jaka jest różnica wieku między wami. Może mając bardziej naświetloną sytuacje, ktoś napiszę coś pożytecznego Dokładnie! napisz jakie są pozytywy co takiego super jest w Twojej żonie, waszym związku, poza samym uczuciem, że warto trwać i że w ogóle zdecydowałeś się na ślub (jak już rozbebeszać to na czynniki pierwsze )Ewika99 odpowiedziałam bo jestem jedną z osób, które jeśli autor nie dogada się z żoną, sugerują rozstanie. Nie obraziłam się, nie traktuj mojego posta jako ataku, pokazuję ci inną stronę sytuacji Natan75 nikt się nie kłóci to tylko dyskusja Ewika99 napisał/a:Moze zona nie potrafi tak od razu wejsc w role lojalnej malzonki? Na poczatku malzenstwa przewaznie tak jest, ze czesto sie wraca do domu rodzinnego, ze o rady pyta sie rodzicow, ze w duzej mierze sie slucha tego, co mowi mamaNajpierw wchodzi się w rolę lojalnej partnerki, później narzeczonej a później żony i to dzieję się "samo, to proces naturalny, jeśli kobieta ma z tym problem to nie dojrzała do zakładania to co cudownego poza wyglądem, uczuciem i sakramentem jest w tej obgadywanej tutaj "białogłowie"?????? Sama wolność jest tylko możliwością. Ja odpowiadam za to, do czego jej użyję. Używanie wolności jest zawsze ryzykowne, dlatego, że nie mamy daru widzenia przyszłości. Ale na tym też polega przyjemność życia, że trzeba coś wybrać. 42 Odpowiedź przez 2014-02-13 14:50:38 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Joga napisał/a:No to co cudownego poza wyglądem, uczuciem i sakramentem jest w tej obgadywanej tutaj "białogłowie"?????? Fakt, to obgadywanie. Tyle, że jednak anonimowe, a moja małżonka nie będzie potem z nikim tu się spotykać i czuć się nieswojo, jak ja przed ślubem parę lat razem. Czasem żona "pobywała" u mnie dłużej, trzy dni-tydzień. Ale raczej nic nie wskazywało wówczas, by była tak niemiła. Różnica wieku? Dziesięć lat. Co cudownego? Joga, zadałaś mi ćwieka... Uczucie? No bo jest, przynajmniej z mojej strony. Nie trzymałbym się tak tego małżeństwa nic nie czując do żony. Mam za sobą już trudne rozstania w przeszłości i zaprawiony w tym jestem Czy fakt istnienia "uczucia" nie wystarcza by walczyć o małżeństwo? Fakt, jeśli zauważa się, że tego brakło po drugiej stronie - walka traci sens. 43 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-13 14:52:18 Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami agnik napisał/a:Ewika99 docierać to się można względem domowych obowiązków i podziału zdań, a nie gdy jeden małżonek nie szanuję drugiego. Skoro staż jest krótki to może decyzja o małżeństwie została podjęta zbyt pochopnie. A jeśli tak się stało to lepiej się wycofać zanim pojawi się wspólne dziecko, kredyt na dom i samochód, wtedy będzie dużo więcej powiązań trzymających małżonków razem. Ratować trzeba jeśli jest co, jeśli nie ma należy w miarę kulturalnie się rozstać. Decyzja, która drogą podążać należy do co tak naprawdę łączy Cię z żoną, skupmy się teraz trochę na tych pozytywach, skoro wiemy w czym tkwi problem. Jak wyglądał wasz związek wcześniej, jak długo się spotykaliście przed ślubem, czym decyzja o małżeństwie była podyktowana, czy mieszkaliście razem przed ślubem, czy dopiero po, jaka jest różnica wieku między wami. Może mając bardziej naświetloną sytuacje, ktoś napiszę coś pożytecznego Agnik, przeciez autor pisze, dosc wyraznie, ze z zona nie dogaduja sie, jesli chodzi o obowiazki domowe. Tutaj jest rowniez duzy problem. Chociazby opisana sytuacja z chlebem. Jest to dosc wazne, bo jezeli nie omowi sie dokladnie obowiazkow- co i kto robi, to potem sa wzajemne klotnie i pretensje. I o to mi chodzi. Ze trzeba sie dotrzec we wszystkich sferach. Na przyklad brat mojego meza i jego zona sa najbrdziej udanym i zgodnym malzenstwem, jakie znam. Nie kloca sie, wszedzie razem wychodza, chociaz sami rowniez i jedno drugiemu problemow nie robi, szanuja, jedno jest lojalne wobec drugiego. Naprawde. A moja tesciowa opowiadal mi, ze jak byli mlodzi to w klotni bratowa potrafila za mezem nozem rzucic (tak zeby nie trafic oczywiscie ). Ktos napisze: co to za zona. A ja odpowiem: jedna z lepszych. Kwestia dotarcia sie. Dzisiaj oboje maja ponad 40 lat i widac, ze sie kochaja. I jedno bez drugiego zyc nie moze. Na poczatku malzenstwa przewaznie sa spory, klotnie, kazdy chce pokazac, ze to on bedzie tym "rzadzacym". Oczywiscie nie bronie zony autora, bo tu ewidentnie jest jej wina, ale poniekad tlumaczy ja to, ze jest mloda mezatka. Nie daje jej przyzwolenia na obgadywanie meza, bo to jest w ogole ponizej pasa, ale nie dziwie sie, ze czesto dzwoni badz jezdzi do rodzicow. Co nie przyzwala jej na obrabianie tylka wlasnemu mezowi. Osobiscie nie jestem za tym, by o wszystkich swoich sprawach opowiadac rodzicom. Sa jakies granice intymnosci. Niektore rzeczy powinny pozostac pomiedzy malzonkami. I zeby nie bylo, ze tak czepilam sie tych obowiazkow domowych- kwestia komunikacji jest rowniez bardzo istotna. Autor powinien ustalic z zona, czy oboje patrza w jedna strone, jezeli chodzi o ich malzenstwo? Interesuja mnie rowniez Twoje relacje z tesciami: czy zawsze byly wrogie? Czy tesciowie mieli cos przeciwko Waszemu malzenstwu? Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 44 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-13 15:10:40 Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Piszesz o uczuciach... Ale Twoja zona musiala do Ciebie cos czuc, skoro za Ciebie wyszla? Nie sadze, by to byla jakas zimna kalkulacja z jej strony. Czegos brakuje jednak w Waszym zwiazku? Zaufania? Bo dlaczego Twoja zona woli problemy omawiac z rodzicami zamiast z Toba? Bo ze lojalnosci i uczciwosci brakuje, to jest ewidentne- masz dowody w postaci rewelacji wymyslanych na Twoj temat. A moze Twoja zona to po prostu taki typ? Jezeli chodziloby o faceta to napisalabym "maminsynek". A jak opisac Twoja zone? Coreczka rodzicow jest chyba najodpowiedniejsze. W takich wypadkach najczesciej sugeruje sie odciecie pepowiny, tylko ze ta pepowine powinna odciac Twoja zona. Ty mozesz jej co najwyzej podac nozyczki. Ciezko jest odciagnac meza od maminego cycusia, w przypadku zony jest to zapewne co najmniej tak samo trudne... Masz kilka opcji: sie rozwiesc (nie macie dzieci, co ulatwia sytuacje), ale dla mnie to by byla ostatecznosc gdyby wszystkie inne metody zawiodly; probowac zagrac w taki sam sposob, jak zona- metoda zawstydzenia zony; wygarnac jej i tesciom, co Ci lezy na watrobie-skutki niewiadome; spokojnie tlumaczyc, prosic, zachecac do pracy nad soba i relacjami miedzy Wami- skutki raczej marne, bo metoda juz wyprobowana, ale zawsze mozna z uporem maniaka probowac dalej, az efekt bedzie - jednak jest ryzyko, ze wyczerpiesz swoje poklady cierpliwosci i wtedy dosc szybko zastsujesz opcje nr. 3 pogodzic sie z charakterkiem zony, byc dalej "zlym" zieciem i miec dalej w domu male piekielko...Od Ciebie zalezy, co wybierzesz. Moze sa jeszcze jakies inne rozwiazania. Warto sie zastanowic. Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 45 Odpowiedź przez Joga 2014-02-13 15:11:22 Joga Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-03 Posty: 1,027 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami napisał/a:Co cudownego? Joga, zadałaś mi ćwieka... Uczucie? No bo jest, przynajmniej z mojej strony. Nie trzymałbym się tak tego małżeństwa nic nie czując do żony. Mam za sobą już trudne rozstania w przeszłości i zaprawiony w tym jestem Czy fakt istnienia "uczucia" nie wystarcza by walczyć o małżeństwo? Fakt, jeśli zauważa się, że tego brakło po drugiej stronie - walka traci ci trochę, opisując mój związek Oprócz uczucia jest szacunek, zaufanie, wzajemne wsparcie, współpraca, takie same priorytety, podobne że na męża ZAWSZE mogę liczyć, że gdybym poprosiła, żeby na piechotę za mną na księżyc poszedł to pójdzie bez marudzenia, jeśli będę miała taka potrzebę. Wsparcie tzn że bez względu co wymyślę, że chciałabym zrobić on będzie mi pomagał dopingował i nigdy nie podetnie mi skrzydeł wątpiąc we mnie czy sens tego co robię. To oczywiście dlatego, że ufa mi w 100% i wie, że zanim się do czegoś zabiorę MYŚLĘ i analizuję, że nie podejmuje pochopnych decyzji. Jaki jest mój mąż??? Mądry, dojrzały, inteligenty, dobre serducho, ma poczucie humoru i jest pracowity, poukładany. Jest ideałem (dla mnie oczywiście) A jaki jest nasz związek??? Ja jestem ekstrawertyczką, energiczna i działająca dla mnie nie ma rzeczy nie mozliwych on jest dopełnieniem spokojny, rzeczowy, konkretny introwertyk, ja go uczę rozmawiać, uczę też asertywności on mnie stopuje, on uczy mniej emocjonalnie podchodzić do życia (wiadomo kobieta to chodzące emocje) Nigdy nie sprawił mi przykrości, słowem lub zachowaniem. Jest tak fajnie w naszym związku, że nawet nie wiedziałam, że tak fajnie może to teraz wymieniaj ty .....:D Sama wolność jest tylko możliwością. Ja odpowiadam za to, do czego jej użyję. Używanie wolności jest zawsze ryzykowne, dlatego, że nie mamy daru widzenia przyszłości. Ale na tym też polega przyjemność życia, że trzeba coś wybrać. 46 Odpowiedź przez 2014-02-13 15:13:28 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Ewika99 napisał/a:Interesuja mnie rowniez Twoje relacje z tesciami: czy zawsze byly wrogie? Czy tesciowie mieli cos przeciwko Waszemu malzenstwu?Ewika, nie były i nie są wrogie. Niby są ok, stosunki są poprawne, ale. Ale czuję, że w powietrzu wisi coś, jakiś żal, jakieś obwinianie mnie za to, że ich córka nie czuje się szczęśliwa. Myślę, że to całe obgadywanie mnie, przedstawianie jakie funduje moja żona tak zadziałało. Normalnie duszę się przy nich i z trudem powstrzymuję się od zagajenia rozmowy na temat. Nie utrzymywałbym kontaktu z kimś wrogo do mnie nastawionym i już. Tu tego nie ma, ale nie ma także z ich strony chęci poznania moich wersji, o których wiedzą od córki. Wiem też, że już chyba tylko kwestią czasu jest wrogie mnie potraktowanie. Bo muszę być chyba ostatnim gnojkiem, że tak niszczę ich córkę i zatruwam jej życie, że ona biedna szuka ratunku u nich i stale na mnie żali się czy nadaje. Wrogości z ich strony nie ma, wręcz są trochę zdziwieni, że jakoś ja zaczynam się wycofywać z kontaktów z nimi. Ale czując na sobie ich ciężkie, skrywane spojrzenia, czując czasem niezręczne milczenie - czuję się tam trochę persona non grata... 47 Odpowiedź przez 2014-02-13 15:18:46 Ostatnio edytowany przez (2014-02-13 15:20:39) Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Joga napisał/a:No to teraz wymieniaj ty .....:DNiestety, odpadam tutaj i mówię: pass. Z zazdrością przeczytałem Twoje słowa o mężu. Widać nie zasługuję na podobny opis ze strony mojej żony. I nie dlatego, że jestem wobec mojej małżonki zupełnie inny niż Twój wobec Ciebie. W swojej zarozumiałości napiszę, że być może i byłbym (byłbym) podobny, gdyby moja żona potrafiła i chciała to dostrzec... 48 Odpowiedź przez Joga 2014-02-13 15:29:29 Joga Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-03 Posty: 1,027 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami napisał/a:Joga napisał/a:No to teraz wymieniaj ty .....:DNiestety, odpadam tutaj i mówię: pass. Z zazdrością przeczytałem Twoje słowa o mężu. Widać nie zasługuję na podobny opis ze strony mojej żony. I nie dlatego, że jestem wobec mojej małżonki zupełnie inny niż Twój wobec Ciebie. W swojej zarozumiałości napiszę, że być może i byłbym (byłbym) podobny, gdyby moja żona potrafiła i chciała to dostrzec...natan75 nie odpadasz i nie pasujesz bo prosiłam, żebyś napisał coś dobrego o swojej żonie prośbę ponawiamps. poza tymi "plusami" mamy kilka wad ja i mój mąż ale sa one tak drobne i mało znaczące, że nie stanowią problemu w zyciu codziennym. Sama wolność jest tylko możliwością. Ja odpowiadam za to, do czego jej użyję. Używanie wolności jest zawsze ryzykowne, dlatego, że nie mamy daru widzenia przyszłości. Ale na tym też polega przyjemność życia, że trzeba coś wybrać. 49 Odpowiedź przez Czarna Kotka 2014-02-13 15:41:13 Czarna Kotka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-18 Posty: 1,813 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Niestety wziąłeś za żonę trutnia i bomisia (bo mi się należy), uzależnionego od poczucia pokrzywdzenia (cokolwiek się nie wydarzy, ona jest tą pokrzywdzoną).Pogoń do roboty, a na zarzuty jaka to ona jest zmęczona, niech pokaże EFEKTY swojej do Waszych rozmów, nagraj jedną. Potem puść i zapytaj czy chciałaby żebyś Ty tak z nią rozmawiał. I zaprezentuj że możesz, rzuć kilka zdań podobnym tonemOczywiście się obrazi że ją nagrywałeś, trudno. Jak już jej przejdzie, zapytaj masz obowiązku znosić tego typu traktowania. Czarna Kotka:No łamali granice przekraczający ja oszukani i często zmuszani do tego ludzie. Rozumiem że to spokojnie usprawiedliwia wypieprzanie ludzi, w tym kobiet i dzieci na bagna i niech tam zdychają, byle po Mniej więcej tak. 50 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-13 15:42:55 Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami napisał/a:Ewika99 napisał/a:Interesuja mnie rowniez Twoje relacje z tesciami: czy zawsze byly wrogie? Czy tesciowie mieli cos przeciwko Waszemu malzenstwu?Ewika, nie były i nie są wrogie. Niby są ok, stosunki są poprawne, ale. Ale czuję, że w powietrzu wisi coś, jakiś żal, jakieś obwinianie mnie za to, że ich córka nie czuje się szczęśliwa. Myślę, że to całe obgadywanie mnie, przedstawianie jakie funduje moja żona tak zadziałało. Normalnie duszę się przy nich i z trudem powstrzymuję się od zagajenia rozmowy na temat. Nie utrzymywałbym kontaktu z kimś wrogo do mnie nastawionym i już. Tu tego nie ma, ale nie ma także z ich strony chęci poznania moich wersji, o których wiedzą od córki. Wiem też, że już chyba tylko kwestią czasu jest wrogie mnie potraktowanie. Bo muszę być chyba ostatnim gnojkiem, że tak niszczę ich córkę i zatruwam jej życie, że ona biedna szuka ratunku u nich i stale na mnie żali się czy nadaje. Wrogości z ich strony nie ma, wręcz są trochę zdziwieni, że jakoś ja zaczynam się wycofywać z kontaktów z nimi. Ale czując na sobie ich ciężkie, skrywane spojrzenia, czując czasem niezręczne milczenie - czuję się tam trochę persona non grata...Moze oni wlasnie czekaja na wyjasnienia? Skoro Ty nic nie mowisz, nie prostujesz to moze mysla, ze tak jest naprawde, jak Twoja zona opisuje. Moze nie chca pierwsi zaczynac rozmowy, bo nie chca sie wtracac? Myslalam, ze Twoi tesciowie to wredni intryganci, chcacy rozwalic Twoje malzenstwo. le z Twego opisu wynika teraz, ze nie jest tak zle, jak sie na poczatku wydawalo. Spokojna, rzeczowa rozmowa nie powinna zaszkodzic i zepsuc Waszych relacji. Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 51 Odpowiedź przez agnik 2014-02-13 15:44:48 agnik 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-13 Posty: 1,857 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Robienie karczemnej awantury ze względu na zły chleb nie jest objawem docierania się, tylko tego, że żona ma jakiś poważny problem ze sobą. Albo jest choleryczką i robi aferę z niczego, albo ma inny problem, o którym nie chce mówić i korzysta z każdej możliwości wyżycia się i okazania swoich negatywnych emocji pod byle co prawda mężatką nie jestem, ale praktycznie od niemal samego początku związku mieszkam z partnerem, od kilku miesięcy jesteśmy już na swoim, można powiedzieć, że żyjemy jak małżeństwo. Nie wyobrażam sobie żeby robić aferę o nie taki chleb, albo podobną błahostkę. Owszem kilka rzeczy trzeba było ustalić, kilka rozważyć ale wystarczyła rozmowa bez darcia kotów i rzucania nożami. I właśnie komunikacja w związku jest kluczem do sukcesu, niestety ludzie niczego tak nie unikają jak szczerej prostej rozmowy. Autorze a jak wygląda rozmawiania o problemach u Twojej żony, czy kiedykolwiek potrafiła otwarcie mówić o tym co jej nie pasuję, czy ona z gatunku tych księżniczek, u których trzeba się domyślać co im po głowie chodzi? Swoją drogą mało napisałeś o tym co łączy Cie z żoną. Może usiądź i dobrze się zastanów, coś tam musi tkwić oprócz uczucia. Mi wystarczy moment żeby zebrać cała listę zalet mojego partnera, począwszy od takich rzeczy jak otwartość, dojrzałość, inteligencja, to, że zawsze służy mi wsparciem, kiedy ja silna i niezależna kobieta upadam , że zawsze jest wtedy kiedy go potrzebuję, że znam mnie na tyle, że powiem trzy słowa a on rozumie coś co innej osobie musiałabym wyłożyć zajmując cała kartkę papieru, kończąc na głupim kubku ciepłej kawy podstawionym pod nos, kiedy ciężko mi jest się obudzić. Coś w końcu musiało Cie urzec w tej kobiecie, że postanowiłeś, że to ona zostanie Twoją żoną, chyba, że wyszedłeś z założenia, ze czas najwyższy na żeniaczke a ona była pod ręką. GG: 1464002"Nie ma takiej przeciwności, przeznaczenia, losu, które mogą zachwiać postanowieniem zdeterminowanej duszy" 52 Odpowiedź przez 2014-02-13 15:48:15 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-10 Posty: 43 Odp: Moja żona oczernia mnie za (czasami) ciepła, podoba mi się, to chyba oczywiste... Ma dużo dobrych cech charakteru, jest konkretna, uparta i stanowcza, aczkolwiek może i to jest przyczyną naszych problemów. Jest osobą bardzo wrażliwą i uczynną, aczkolwiek bywają u mnie chwile - w to - zwątpienia. Jest osobą utalentowaną, o specyficznym poczuciu humoru. Bywało, że dobrze czułem się w jej towarzystwie. Ale bywało, bo za każdym zgrzytem mam chęć uciekać od (bywa) towarzyska, przewidująca i przedsiębiorcza, czym nie raz potrafiła mnie motywować. Raczej twardo stąpa po ziemi, czym często mnie doprowadza do pionu, bo ja bywam niekiedy szalony. 53 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-13 15:48:35 Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Czarna Kotka napisał/a:Niestety wziąłeś za żonę trutnia i bomisia (bo mi się należy), uzależnionego od poczucia pokrzywdzenia (cokolwiek się nie wydarzy, ona jest tą pokrzywdzoną).Pogoń do roboty, a na zarzuty jaka to ona jest zmęczona, niech pokaże EFEKTY swojej do Waszych rozmów, nagraj jedną. Potem puść i zapytaj czy chciałaby żebyś Ty tak z nią rozmawiał. I zaprezentuj że możesz, rzuć kilka zdań podobnym tonemOczywiście się obrazi że ją nagrywałeś, trudno. Jak już jej przejdzie, zapytaj masz obowiązku znosić tego typu Popieram Czarna Kotke. Tu nie pomoze rozmawianie, a jedynie pognanie do roboty. Zonie sie nudzi i wymysla sobie zajecia... Porozmawiac to mozesz co najwyzej z tesciami, by zony nie buntowali. Polowice do pracy albo przynajmniej niech dom ogarnie i nie spi do poludnia. Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 54 Odpowiedź przez agnik 2014-02-13 15:56:33 agnik 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-13 Posty: 1,857 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Pogonić do pracy? A co to niewolnica? Radzisz, żeby facet stał się głową rodziny i wydawał dyspozycje, rozstawiając żonę po kątach, i może rozliczał z prowadzenia domu testem białej rękawiczki? Myślałam, że podległość żony mężowi powoli odchodzi z naszej mentalność na rzecz bardziej partnerskiego traktowania, dialogu, nie wydawania poleceń. Aż przykro czytać takie słowa pisane przez tak młode osoby. GG: 1464002"Nie ma takiej przeciwności, przeznaczenia, losu, które mogą zachwiać postanowieniem zdeterminowanej duszy" 55 Odpowiedź przez Czarna Kotka 2014-02-13 16:24:41 Czarna Kotka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-18 Posty: 1,813 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami A co to on, niewolnik?Ma pracować na ksieżniczkę, której rączki do zadka przyrosły, w zamian dostając tylko niezadowolenie?Niestety równouprawnienie to również obowiązki. Czarna Kotka:No łamali granice przekraczający ja oszukani i często zmuszani do tego ludzie. Rozumiem że to spokojnie usprawiedliwia wypieprzanie ludzi, w tym kobiet i dzieci na bagna i niech tam zdychają, byle po Mniej więcej tak. 56 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-13 16:56:02 Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami agnik napisał/a:Pogonić do pracy? A co to niewolnica? Radzisz, żeby facet stał się głową rodziny i wydawał dyspozycje, rozstawiając żonę po kątach, i może rozliczał z prowadzenia domu testem białej rękawiczki? Myślałam, że podległość żony mężowi powoli odchodzi z naszej mentalność na rzecz bardziej partnerskiego traktowania, dialogu, nie wydawania poleceń. Aż przykro czytać takie słowa pisane przez tak młode nie, co Ty... Jak mozna jasnie Pania do pracy pognac! Toz to ona sama narzeka (podobno), ze pracy nie ma. Niektorym kobietom naprawde sie w glowach poprzewracalo- rownouprawnienie, jak najbardziej! Ale jezeli chodzi o moje prawa. Obowiazki juz niekoniecznie... Siedzi calymi dniami w domu, spi do poludnia a facet zasuwa. A i jeszcze tylek ma obrobiony, ze taki niemota niby i niezaradny. To jest w porzadku, wedlug Ciebie? Podleglosc kobiety definiujesz poprzez to, ze pojdzie do pracy? Albo ze dom ogarnie? No wybacz, ale jezeli on pracuje to ma prawo wymagac od swojej zony czystego domu i cieplego obiadu. To raczej wstyd, ze kobiety siedza w domu i narzekaja, ze maja meza nieroba. Moj maz tez pracuje, ja siedze w domu z dzieckiem, ale nie wyobrazam sobie, ze moglabym nie pojsc rano po chleb, by mial na kanapki do pracy albo nie ugotowac obiadu. Malo tego- w sezonie zasuwam razem z nim w sadzie, chociaz mamy 9-cio miesiecznego synka. Nie uwazam sie za poszkodowana. Szkoda mi bardziej meza, ktory doslownie godz temu wrocil z pracy, zjadl obiad i od razu poszedl jeszcze popracowac u siebie w sadzie. I tak, mysle ze autor powinien POGNAC zonke do roboty, a nie jeszcze obchodzic sie z paniusia jak z jajkiem. W glowce sie przewraca, ot co. Owszem, rozmawiac trzeba, ale tu ewidentnie zona nie ma zajecia i wymysla glupoty. Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 57 Odpowiedź przez Joga 2014-02-13 17:17:45 Joga Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-03 Posty: 1,027 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Ewika99 napisał/a:Siedzi calymi dniami w domu, spi do poludnia a facet zasuwa. A i jeszcze tylek ma obrobiony, ze taki niemota niby i niezaradny. To jest w porzadku, wedlug Ciebie? Podleglosc kobiety definiujesz poprzez to, ze pojdzie do pracy? Albo ze dom ogarnie? No wybacz, ale jezeli on pracuje to ma prawo wymagac od swojej zony czystego domu i cieplego tak sobie organizuje przestrzeń życiową jak chce. A gdyby była idealna panią domu a jednocześnie tak traktowałaby męża jak traktuje???? Wtedy miałaby takie prawo??? Tutaj problemem nie jest fakt co robi albo czego nie robi, jako kobieta domowa ale brak szacunku i wspólnych priorytetów. Sama wolność jest tylko możliwością. Ja odpowiadam za to, do czego jej użyję. Używanie wolności jest zawsze ryzykowne, dlatego, że nie mamy daru widzenia przyszłości. Ale na tym też polega przyjemność życia, że trzeba coś wybrać. 58 Odpowiedź przez mampytanie 2014-02-13 17:50:25 mampytanie Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-01-26 Posty: 145 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Jest (czasami) ciepła, podoba mi się, to chyba oczywiste... Ma dużo dobrych cech charakteru, jest konkretna, uparta i stanowcza, aczkolwiek może i to jest przyczyną naszych problemów. Nie. Przyczyna jest jej lenistwo i humory. Jest osobą bardzo wrażliwą i uczynną, aczkolwiek bywają u mnie chwile - w to - zwątpienia. Jest osobą utalentowaną, o specyficznym poczuciu humoru. Bywało, że dobrze czułem się w jej towarzystwie. Oj. Czasem sie z nia dobrze czules. Hah. Sorry. Niedobrze!Ale bywało, bo za każdym zgrzytem mam chęć uciekać od (bywa) towarzyska, przewidująca i przedsiębiorcza, czym nie raz potrafiła mnie motywować. Raczej twardo stąpa po ziemi, czym często mnie doprowadza do pionu, bo ja bywam niekiedy jestes az tak szalony czasem, ze Ci sie obrywa tez niezasluzenie, bo z tym szalenstwem w Tobie ona nie wyrabia? Cos musi byc na rzeczy. Czesto ludzie psiocza na tematy zastepcze, a wieksza sprawa "w szafie". 59 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-13 18:09:58 Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Joga napisał/a:Ewika99 napisał/a:Siedzi calymi dniami w domu, spi do poludnia a facet zasuwa. A i jeszcze tylek ma obrobiony, ze taki niemota niby i niezaradny. To jest w porzadku, wedlug Ciebie? Podleglosc kobiety definiujesz poprzez to, ze pojdzie do pracy? Albo ze dom ogarnie? No wybacz, ale jezeli on pracuje to ma prawo wymagac od swojej zony czystego domu i cieplego tak sobie organizuje przestrzeń życiową jak chce. A gdyby była idealna panią domu a jednocześnie tak traktowałaby męża jak traktuje???? Wtedy miałaby takie prawo??? Tutaj problemem nie jest fakt co robi albo czego nie robi, jako kobieta domowa ale brak szacunku i wspólnych ale tu nie ma co "gdybac". Fakty sa takie a nie inne i tym sie zajmjmy. Tak, szacunku nie ma do meza, ale i domem sie nie zajmuje. Nie ma prawa gardzic mezem nawet wtedy, gdyby byla lepsza pania domu od samej Perfekcyjnej, tej z tv. Zauwaz, ze autorowi chodzi o obgadywanie, ale narzeka tez ze zona nie wypelnia swoich obowiazkow rzetelnie. Wiec, na moje oko, ma ona za duzo czasu, czego efektem sa wizyty, telefony do mamusi, itd. Maz ma prawo wymagac od zony, by zajela sie nalezycie domem, w momencie, gdy tylko on pracuje. Nie mowie, ze zona autora ma calkowicie zerwac kontakty z rodzicami. Ale troche je ograniczyc i zajc sie wlasnym domem, mezem i malzenstwem. I troche laskawszym wzrokiem spojrzec na faceta, ktory sie stara... Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu 60 Odpowiedź przez Ewika99 2014-02-13 18:13:36 Ewika99 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Hotelarz, a na razie: mama ;) Zarejestrowany: 2013-10-18 Posty: 1,670 Wiek: 29 Odp: Moja żona oczernia mnie za plecami Joga napisał/a:Ewika99 napisał/a:Siedzi calymi dniami w domu, spi do poludnia a facet zasuwa. A i jeszcze tylek ma obrobiony, ze taki niemota niby i niezaradny. To jest w porzadku, wedlug Ciebie? Podleglosc kobiety definiujesz poprzez to, ze pojdzie do pracy? Albo ze dom ogarnie? No wybacz, ale jezeli on pracuje to ma prawo wymagac od swojej zony czystego domu i cieplego tak sobie organizuje przestrzeń życiową jak niby autor chcial sobie w ten sposob zorganizowac swoja przestrzen zyciowa? Co w takim razie robi na forum? Chyba tylko jego zona zorganizowala sobie wygodne zycie, bez obowiazkow, za to z roszczeniowym nastawieniem, ze jej sie nalezy... Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili Przed przeczytaniem skonsultuj się lekarzem lub farmaceutą, gdyż każde słowo niewłaściwie zinterpretowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu
jeśli ktoś obgaduje cie za plecami